Przez kilka tygodni głośna była sprawa przychodni w Grudziądzu, gdzie bezdomni pobili się o pieniądze, które dostawali właśnie za badanie szczepionki na grypę pandemiczną (zawiera ona także białko wirusa ptasiej grypy).
Zgodnie z prawem za testowanie leków wolno płacić tylko zdrowym ochotnikom i wyłącznie w pierwszej fazie, kiedy sprawdza się toksyczność medykamentu.
– W Polsce takich badań prawie się nie robi. U nas testuje się leki, których toksyczność została już sprawdzona. Podajemy je pacjentom, którzy wyrazili na to zgodę, i obserwujemy, czy są skuteczne – opowiada Mariusz Korkosz z Małopolskiego Centrum Medycznego, które testuje leki. Za takie badania chorzy nie otrzymują zapłaty, mogą natomiast dostać zwrot kosztów np. za podróż czy obiad. To kwoty na tyle niewielkie, że nie powinny mieć wpływu na decyzję pacjenta, czy uczestniczyć w badaniu. Dla bezdomnych w Grudziądzu były jednak na tyle znaczne, że niektórzy mieli szczepić się po kilka razy.
– Badanie leków na bezdomnych uchodzi za nieetyczne, choć nie jest niezgodne z prawem – tłumaczy Leszek Borkowski, prezes Urzędu Rejestracji Leków. – Biedni ludzie mają takie samo prawo uczestniczyć w badaniach leków jak bogaci, ale nie powinno się wykorzystywać ich trudnej sytuacji materialnej.
Mariusz Korkosz podaje jeszcze jeden powód, dla którego w testach rzadko uczestniczą bezdomni: łatwo jest z nimi stracić kontakt, a to uniemożliwia sprawdzenie, czy lek zadziałał.