Reklama

Zakaz pracy na kilku etatach?

Czy lekarze powinni być równocześnie zatrudnieni w publicznych szpitalach i prywatnych gabinetach

Publikacja: 04.01.2008 02:05

Zakaz pracy na kilku etatach?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Informacje, że Ministerstwo Zdrowia prowadzi prace nad wprowadzeniem zakazu konkurencji w służbie zdrowia, podały wczoraj media. Wcześniej minister Ewa Kopacz przypomniała w „Gazecie Wyborczej“, że są kraje, w których obowiązuje zakaz łączenia pracy w sektorze publicznym i prywatnym.

Te sensacyjne doniesienia resort zdrowia wczoraj stanowczo dementował: – To, że w niektórych krajach takie rozwiązanie obowiązuje, jeszcze nie znaczy, że my też nad nim pracujemy. Nastąpiło przekłamanie – zapewnia Ewa Gwiazdowicz, rzecznik ministerstwa.

Lekarze mają zakaz konkurencji m.in. w Danii, Szwecji i Irlandii. Międzynarodowa firma doradcza Health Consumer Powerhouse podkreślała w raporcie na temat europejskich systemów ochrony zdrowia, że brak zakazu narusza prawa pacjenta w Polsce.

Temat budzi ogromne emocje. – Zakaz łączenia stanowisk w obu sektorach nie byłby wcale taki zły – komentuje Bolesław Piecha z PiS, były wiceminister zdrowia. Dlaczego? Bo zdaniem Piechy łączenie pracy w publicznym szpitalu z pracą w prywatnej przychodni grozi patologiami. Na przykład lekarz może uzależniać operację w publicznym szpitalu od tego, czy pacjent przyjdzie do niego na płatną wizytę.

Nie pracujemy na razie nad zakazem konkurencji dla lekarzy – twierdzi ministerstwo

Reklama
Reklama

Inny, przyjmując w prywatnym gabinecie, będzie zlecać kosztowne badania w publicznym szpitalu. Szpital ponosi wtedy koszty, prywatny gabinet zarabia. – Nam nie udało się z tym tematem zmierzyć, wątpię, by powiodło się nowemu rządowi. W Polsce tradycja łączenia pracy w gabinecie prywatnym z publicznym szpitalem jest bardzo ugruntowana, nawet jeśli nie najkorzystniejsza dla pacjenta – mówi Piecha.

Zupełnie inaczej widzi ten problem środowisko lekarskie. – Dobrze, że resort się z tych zapowiedzi wycofał – komentuje Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. – Lekarze pracują w kilku miejscach, dlatego że w publicznej służbie zdrowia zbyt mało zarabiają. Pacjenci muszą chodzić prywatnie do lekarza, bo publiczna służba zdrowia jest niewydolna.

Lekarzy irytuje też, że temat łączenia pracy w publicznym i prywatnym sektorze pojawił się właśnie teraz, gdy medycy negocjują z dyrektorami warunki, na jakich będą brali dyżury. Zgodnie z obowiązującymi od kilku dni przepisami na pracę dłuższą niż 48 godzin tygodniowo muszą wyrazić zgodę. W większości lekarze przystali na dłuższą pracę, ale tylko przez kilka tygodni. Po tym czasie żądają podwyżek.

Negocjacje trwają: porozumienie z dyrektorem podpisali medycy z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Natomiast na Mazowszu związki zawodowe z kilkunastu szpitali (m.in. Centrum Onkologii, Centrum Zdrowia Dziecka, szpitali w Radomiu) postanowiły wspólnie negocjować z dyrektorami warunki pracy. Gdy taką konfederację mazowieckie szpitale zawiązały w czasie ostatnich protestów, lekarzom z Radomia udało się wynegocjować wyższe podwyżki niż ich kolegom z innych strajkujących placówek w kraju. Omal nie doszło jednak do ewakuacji pacjentów.

Ochrona zdrowia
Prezydent staje po stronie pracowników ochrony zdrowia
Ochrona zdrowia
Premier ociepla wizerunek w temacie ochrony zdrowia. Prezydent odpuszcza weto
Ochrona zdrowia
Lewica chce likwidacji składki zdrowotnej. Proponuje nowy podatek
Ochrona zdrowia
Zespół Trójstronny. Do końca roku zmian ws. podwyżek nie będzie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Ochrona zdrowia
Rośnie sprzeciw wobec nowelizacji ustawy antynikotynowej
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama