Ghelamco to głównie deweloper biurowy, ale w portfelu macie też projekty mieszkaniowe, także nietypowe, jak restaurowane zabytkowe kamienice przy warszawskiej ul. Foksal. Skąd pomysł?
Kupiliśmy tę nieruchomość w 2005 r., a więc wieki temu. Traktujemy tę inwestycję jako naszą wizytówkę i kontrybucję dla Warszawy. Nie patrzymy na to jak na projekt komercyjny. Ten projekt to wielkie pieniądze, biorąc pod uwagę ceny apartamentów, ale i wielkie koszty.
Kamienice liczą ponad 50 apartamentów, anonsowane były transakcje o wartości po kilkanaście milionów złotych. Jakie jest zaawansowanie sprzedaży i kto kupuje te luksusowe mieszkania?
Kamienice mają świetną historię, odtwarzamy je w najwyższej jakości, dlatego sprzedaż odbywa się w zasadzie bez marketingu. 55–60 proc. apartamentów ma już właścicieli. To przede wszystkim polski szeroko rozumiany biznes, który – jak przypuszczam – traktuje zakup jako inwestycję.
Zdarzają się zapytania spoza Polski. Luksusowy apartament to ciekawa inwestycja, w Polsce takie nieruchomości są trochę niedowartościowane, nawet w zestawieniu z Pragą są tańsze, nie mówiąc już o Londynie, Paryżu czy Berlinie.