Ofert sprzedaży i wynajmu nieruchomości komercyjnych w ostatnich czasie przybyło, ale trudno mówić o lawinowym wysypie – ocenia Marcin Drogomirecki, analityk portalu Morizon.pl. Swoje zrobiło zamknięcie lub ograniczenie działalności części przedsiębiorców.
– Czasowo od wszelkich dochodów odcięte były m.in. gabinety kosmetyczne, zakłady fryzjerskie, biura podróży, gastronomia – przypomina. – Nie wszystkim wystarczyło środków, a często i wiary, w szybki powrót do normalności, by przetrwać najtrudniejszy okres.
Są przetasowania
Z kolei w portalu Otodom ogłoszeń dotyczących lokali usługowych, gastronomicznych i handlowych jest nieco mniej niż rok temu (o 11 proc. mniej - lokali użytkowych na sprzedaż i o 4 proc. mniej - na wynajem).
– Za to popyt rośnie. Pandemia ograniczyła zainteresowanie lokalami użytkowymi jedynie na kilka tygodni. Licząc rok do roku, popyt na lokale do wynajęcia był w czerwcu większy o 63 proc., w lipcu – o 22 proc. – podaje Jarosław Krawczyk, ekspert Otodomu. – Jeśli chodzi o nieruchomości użytkowe na sprzedaż, to w czerwcu wyświetlano je o 19 proc. częściej niż rok wcześniej, w lipcu – o 2 proc. rzadziej.
Jarosław Krawczyk przyznaje, że do oferty trafiają gotowe do wprowadzenia się lokale po zamkniętych biznesach. – Najczęściej są to sklepy (zarówno małe, jak i takie, gdzie mieściły się markety), bary i restauracje, pensjonaty, salony kosmetyczne – wskazuje. – Można też kupić warsztat samochodowy z myjnią, gabinety lekarskie, klub muzyczny i... młyn wodny z domem młynarza. Jest w czym wybierać, a dzięki znajomości rynku i pomysłowości otwarcie działalności o podobnym profilu może być całkiem opłacalne – ocenia.