Podpytałam więc jednego z analityków firmy doradczej, co dobrego słychać? A on na to, że dobrego to nic, bo kapitał od nas ucieka, a pół Polski – jeśli chodzi o nieruchomości – jest na sprzedaż (?). Problem jednak w tym, że nikt dziś u nas nie chce angażować poważnych kwot.

Inwestorzy wracają na zachód Europy albo do USA. Prosto z Moskwy lecą do siebie, nawet przejazdem nie zatrzymują się w Polsce, bo przeraził ich kryzys na Węgrzech i w Bułgarii...

Na szczęście zaczepiony w drugiej kolejności warszawski pośrednik powiedział, że nie jest jeszcze tak źle. Po pierwsze dlatego, że Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Dała tym samym sygnał, że u nas sytuacja jest stabilna.

A to oznacza, że inwestorzy nie będą robić odwrotu, a co najwyżej opóźnią inwestycje. Z drugiej strony, pojawią się firmy, które będą ratować różne projekty, kupując upadające spółki. Pytanie tylko: jak obejdą się z ich klientami?

Jeśli natomiast chodzi o rynek wtórny, to tu wiadomości są już tylko dobre, ale dla kupujących: można dziś zostać właścicielem nieruchomości łatwiej i za mniej niż wiosną. Bo wyprzedaże ruszyły. Na początek mieszkań.