Teraz jednak sytuacja na rynku hipotecznym zmobilizowała firmy do pomocy klientom w zwiększaniu ich możliwości finansowych. Skoro aby dostać kredyt w konkretnej wysokości, dziś trzeba się wykazać zdolnością większą o ok. 30 proc. niż kilka tygodni temu, a do tego zebrać wkład własny, wiele osób zarzuciło myśl o kupnie mieszkania.

Aby skusić klientów do inwestycji, firma deweloperska Unihouse wprowadziła kilka dni temu nowy sposób finansowania zakupu domów i mieszkań, uwzględniający w rozliczeniu posiadaną już nieruchomość. Skąd pomysł? Deweloper wyjaśnia, że taka metoda finansowania zmniejszy zależność kupującego od kredytu bankowego oraz przyspieszy transakcję.

Na podobny pomysł wpadła firma Oppenheim Enterprise, działająca na rynku pośrednictwa kredytowego. Mieszkanie, które kupujący pozostawi w rozliczeniu jako wkład własny na zakup nowej nieruchomości, będzie przyjmowane za kwotę zbliżoną do wartości rynkowej lokalu (różnica może sięgać kilku proc.).

Te dwie najświeższe propozycje świadczą o tym, jak bardzo zmieniła się sytuacja na rynku w ostatnich tygodniach. W Wielkiej Brytanii takie rozwiązanie przyjęło się dawno temu. Czy kryzys hipoteczny ośmieli też Polaków? Co jednak będzie z tymi, którzy nie mają dziś ani zdolności kredytowej, ani nieruchomości?