Jeden z właścicieli, chcąc koniecznie pozbyć się w ubiegłym tygodniu mieszkania w Warszawie, przekonywał zainteresowanego tak: „Nigdzie nie dostanie pan lepszych warunków, bo ja daję aż dwa miesiące na załatwienie formalności kredytowych, a inni tylko miesiąc, i od razu daję 10 procent zniżki od podstawowej ceny, a biorę tylko 10 procent zaliczki”. Gotów był nawet zostawić stare meble, aby nowy właściciel mógł się wprowadzić od razu.

Taka otwartość na potrzeby kupujących nie zdziwiła pośrednika, który kojarzył strony tej transakcji.

– Teraz sprzedający muszą być wyjątkowo cierpliwi i otwarci na potrzeby klientów. Ale jeden z poszukujących ostatnio mieszkania zdecydowanie przesadził z wymaganiami. Omal nie spaliłem się ze wstydu, gdy zaproponował właścicielowi pokazywanego przeze mnie lokalu, że... jeśli pozwoli mu pomieszkać na próbę przez kilka dni, aby sprawdził, czy dobrze się tu czuje, to może do transakcji dojdzie – opowiadał zniesmaczony pośrednik.

Oczywiście do niej nie doszło. Sprzedający wyprosił intruzów z mieszkania.