Budynek przy ul. Bohdanowicza 19 – wciąż nieukończony

Inwestycja z 95 mieszkaniami przy ul. Bohdanowicza 19 wciąż nie ma pozwolenia na użytkowanie, mimo że od 2002 r. mieszkają tam ludzie

Aktualizacja: 12.09.2011 11:30 Publikacja: 12.09.2011 10:30

W inwestycji przy Bohdanowicza ukończyć trzeba m.in. garaże

W inwestycji przy Bohdanowicza ukończyć trzeba m.in. garaże

Foto: Archiwum

Spółdzielnia zapewnia, że chce budowę zakończyć, ale prace muszą sfinansować mieszkańcy. Ci zaś podkreślają, że dopłacać do mieszkań nie będą, bo spółdzielnia nie ma prawa takich dopłat żądać.

– Tak stwierdził sąd. Sytuacja jest więc patowa, bo spółdzielnia na dokończenie inwestycji nie chce wyłożyć pieniędzy – mówi jeden z mieszkańców budynku przy ul. Bohdanowicza 19 (nazwisko do wiadomości redakcji). – Cały czas żyjemy więc na placu budowy i nie wiemy, kiedy to się skończy.

Była kara, nie ma kary

Alina Celińska, zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego dla Warszawy, informuje, że nikt do tej pory nie występował z wnioskiem o pozwolenie na użytkowanie budynku. – Generalnie więc nie można go użytkować. W 2008 r. po kontrolach nałożyliśmy na spółdzielnię karę w wysokości 50 tys. zł za samowolne przystąpienie do użytkowania inwestycji. Jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił właśnie nasze postanowienie – mówi Alina Celińska. – W tej sytuacji inwestycję skontrolujemy jeszcze raz, żeby sprawdzić, co się dzieje. Nie możemy jednak zmusić inwestora, by złożył wniosek o pozwolenie na użytkowanie – zastrzega.

O ochockiej inwestycji Racławicka II pisaliśmy już na łamach „Nieruchomości" kilka lat temu. Przypomnijmy. 95 mieszkań i pięć lokali użytkowych wzniosło przy Bohdanowicza Międzyzakładowe Spółdzielcze Zrzeszenie Budowy Domów Mieszkalnych Ochota. Jak informuje Lech Karpowicz, nowy prezes zarządu Ochoty, lokale były przekazywane wyłącznie do przeprowadzenia robót wykończeniowych, ale część osób zaczęła tu mieszkać. – Pierwsi mieszkańcy wprowadzili się do budynku, nie informując o tym spółdzielni, jeszcze w 2002 roku – mówi Lech Karpowicz.

Spółdzielnia inwestycji nie zamknęła, bo zabrakło pieniędzy. Do dziś nie ukończono prac na płycie garażu i wewnątrz hali. Trzeba m.in. położyć posadzki. Osiedle wciąż nie jest też ogrodzone. Z powodu katastrofalnej sytuacji finansowej kilka lat temu ogłoszono upadłość Ochoty z możliwością zawarcia układu. Do spółdzielni wkroczył zarządca sądowy. Część mieszkańców weszła z nim w ostry konflikt, zarzucając mu nieudolność w prowadzeniu prac. Padały m.in. zarzuty, że przetargi na wykonawcę robót są źle przygotowane, dlatego nikt w nich nie startuje. Zarządca odpierał ataki, twierdząc, że inwestycja nie może być ukończona z winy mieszkańców. Część z nich nie dopłaciła do wkładów budowlanych, niektórzy zaś mieli zaległości czynszowe. Pięć lat temu koszty ukończenia inwestycji szacowano na ok. 2 mln zł, podczas gdy na inwestycyjnym koncie spółdzielni było ok. 200 tys. zł. Spółdzielni udało się jednak wyjść z upadłości.

Nie wezmą kredytu

Obecny zarząd spółdzielni szacuje, że aby ukończyć inwestycję, lokatorzy powinni dopłacić po ok. 550 – 600 zł do każdego metra lokalu. – Nie da się jednak ściśle określić kosztów dokończenia robót. Biorąc pod uwagę stan inwestycji, trudno dokładnie powiedzieć, jakie rozbiórki i powtórne roboty są konieczne – mówi prezes Karpowicz.

Podkreśla, że prace związane z kontynuacją inwestycji muszą być finansowane z dopłat do wstępnego wkładu budowlanego.

– Tak bowiem przewidują obowiązujące umowy zawarte z członkami spółdzielni. Tymczasem środków na dokończenie robót pochodzących z wpłat członków brakuje. Spółdzielnia nie ma też innych pieniędzy, a na zaciągnięcie kredytu musiałaby się zgodzić nie tylko rada nadzorcza spółdzielni, ale też większość jej członków z tego budynku. Tak stanowi statut. A takich zgód nie ma – podkreśla prezes Karpowicz. Wątpi też, czy spółdzielnia w ogóle dostałaby kredyt. Przypomina, że w czasie postępowania upadłościowego, które zakończyło się w lipcu 2007 r., sprzedano jej cały majątek, oprócz mieszkań spółdzielców. – Nie ma więc majątku, który mógłby stanowić zabezpieczenie kredytu – tłumaczy prezes.

– Nie wiemy, co robić – żalą się tymczasem mieszkańcy z Bohdanowicza. Twierdzą, że nie wszyscy dopłacili do wkładów budowlanych, bo spółdzielnia się z nimi nie rozliczyła. Kilka lat temu kilku mieszkańców, którzy nie uzupełnili wkładów, spółdzielnia pozwała do sądu. – Ten uznał, że spółdzielnia nie może w nieskończoność żądać od nas pieniędzy, a część zapisów w umowie potraktował jak klauzule niedozwolone – opowiada jeden z mieszkańców.

Końca sprawy nie widać. Prezes Karpowicz zapowiada, że zarząd dołoży wszelkich starań, by inwestycję dokończyć.

– Liczymy, że mimo wyroków sądu mieszkańcy dopłacą do budowy. Już dziś część z nich deklaruje, że jest gotowa to zrobić. Jesteśmy otwarci na rozmowy – podkreśla prezes spółdzielni.

Spółdzielnia zapewnia, że chce budowę zakończyć, ale prace muszą sfinansować mieszkańcy. Ci zaś podkreślają, że dopłacać do mieszkań nie będą, bo spółdzielnia nie ma prawa takich dopłat żądać.

– Tak stwierdził sąd. Sytuacja jest więc patowa, bo spółdzielnia na dokończenie inwestycji nie chce wyłożyć pieniędzy – mówi jeden z mieszkańców budynku przy ul. Bohdanowicza 19 (nazwisko do wiadomości redakcji). – Cały czas żyjemy więc na placu budowy i nie wiemy, kiedy to się skończy.

Pozostało 89% artykułu
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nieruchomości
MLP Rzeszów na starcie. Inwestycja typu greenfield