Po przeszło dziesięciu latach starań, robieniu projektów oraz zawieszaniu ich, a następnie wznawianiu i poprawianiu przez kolejne ekipy, wreszcie na naszym rynku nieruchomości będzie funkcjonowała ustawa, która ma chronić klientów deweloperów kupujących mieszkania w budowie.
Nowe przepisy nie są idealne – i zwolennicy, i przeciwnicy ustawy mówią, że można było nowe prawo jeszcze dopracować. Ale chyba lepsza będzie taka ochrona kupujących jak w uchwalonej ustawie niż żadna.
Przede wszystkim nabywców mieszkań powinno ucieszyć wprowadzenie obowiązku posiadania przez dewelopera rachunku powierniczego lub alternatywnie gwarancji bankowej albo gwarancji ubezpieczeniowej. Istotne jest też, że nawet gdy mimo takich zabezpieczeń deweloper popadnie w kłopoty, to przyszli nabywcy nie będą już na końcu kolejki poszkodowanych, która ustawi się z roszczeniami do syndyka. Nowe przepisy zostały bowiem powiązane z prawem upadłościowym. Syndyk będzie miał obowiązek kontynuowania budowy. Dobrych rozwiązań – jak np. obowiązkowe zawieranie umowy z deweloperem aktem notarialnym – jest jeszcze kilka w uchwalonej ustawie.
Przyszłym inwestorom na rynku mieszkań do szczęścia brakuje tylko podpisu prezydenta. Nikt nie spodziewa się tu jednak niespodzianek.
Do niepokojących wydarzeń może raczej dojść w ciągu pół roku, zanim zaczną obowiązywać nowe przepisy. Pewnie wiele firm, chcąc pominąć wymogi ustawy chroniącej nabywców, będzie starało się rozpocząć sprzedaż swoich nowych inwestycji, zanim ustawa zacznie obowiązywać. Czy udźwigną ciężar budowy bez pieniędzy klientów i kredytów bankowych?