Reklama

Można było uratować praską parowozownię?

XIX-wieczny obiekt poszedł pod kilof, bo właściciel miał na to pozwolenie. Teraz urzędnicy przerzucają się winą, kto na to pozwolił.

Publikacja: 27.07.2010 03:09

Po roku walki z obrońcami zabytków właściciel terenu, firma Budrem, zburzyła ją w sobotę. Już trzy lata temu Urząd Dzielnicy Praga-Południe wydał firmie zezwolenie na rozbiórkę parowozowni przy ul. Wileńskiej.

– Nie mieliśmy podstaw, by na to się nie zgodzić – tłumaczy Paweł Zawadzki z Wydziału Architektury. Dodaje, że nikt wtedy nie protestował. Decyzja wydawana jest na dwa lata, ale w przypadku rozpoczęcia prac jest przedłużana automatycznie.

Dodatkowo w ubiegłym tygodniu Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego (MWINB) wydał nakaz o rozbiórce obiektu.

– Stan budynku stale się pogarszał, groził zawaleniem. Nie mogliśmy ryzykować – tłumaczy Jaromir Grabowski, mazowiecki inspektor nadzoru budowlanego. Dodaje, że parowozownia zgodnie z decyzją sądu nie była zabytkiem. – Więc z formalnego punktu widzenia dla nas była ona takim samym budynkiem jak każdy inny – tłumaczy Jaromir Grabowski.

Argumenty o zgodnej z prawem rozbiórce nie docierają jednak do obrońców zabytków. Domagają się ukarania winnych, którzy pozwolili na zniszczenie kolejnego zabytku w stolicy.

Reklama
Reklama

– Już wcześniej sygnalizowaliśmy konserwatorom zabytków w mieście i województwie, że właściciel parowozowni szykuje się do jej rozbiórki. Obiekt wpisano do rejestru, dopiero gdy wjechały buldożery i rozpoczęła się wojna z inwestorem – mówi Janusz Sujecki z Zespołu Kulturowego Dziedzictwa Warszawy.

Społecznicy zapowiadają, że wystąpią z wnioskami o dymisję Ewy Nekandy-Trepki, stołecznej konserwator, oraz Barbary Jezierskiej, konserwator wojewódzkiej. Będą domagać się także zwolnienia urzędników z Pragi-Północ i z MWINB, którzy podpisali zgodę na rozbiórkę.

– Nasz urząd zrobił wszystko, by uratować parowozownię. Przecież decyzja sądu o niewpisaniu obiektu do rejestru była nieprawomocna – mówi Monika Dziekan, rzecznik wojewódzkiej konserwator. Dodaje, że społecznicy mają prawo złożyć wniosek o odwołanie konserwator. Nie wiadomo, czy zostanie przyjęty przez wojewodę. – Badamy tę sprawę – mówi Tomasz Pietrasieński z Urzędu Wojewódzkiego.

Społecznicy chcą też ustalić, gdzie trafił złom z parowozowni. – Chcę, aby szkielet znalazł się w muzeum – dodaje Sujecki.

[i] Więcej o walce o praską parowozownię: [link=http://blog.zw.com.pl/zabytki/]http://blog.zw.com.pl/zabytki/[/link][/i]

Nieruchomości
Mieszkanie dla singla, dla pary, dla rodziny. To dobry czas na szukanie lokalu?
Nieruchomości
Popyt na biura nakręcają renegocjacje umów
Nieruchomości
Trójmiasto zdominowało rynek mieszkań premium. Ta część rynku też nie ma lekko
Nieruchomości
Deweloperzy lubią „obwarzanki” i kurorty. A co lubią klienci?
Nieruchomości
„Pomysły” deweloperów, czyli jak z domu może powstać blok
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama