Za mieszkaniem jak za pracą

Za cenę lokalu w Warszawie można kupić dwa podobne w kilku innych miastach: ?Łodzi, Białymstoku, Olsztynie czy Bydgoszczy. Ale 25 proc. kredytów hipotecznych branych jest w stolicy.

Publikacja: 06.03.2014 09:22

Za mieszkaniem jak za pracą

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

W Katowicach kupujący wydawali średnio na lokal w ostatnich tygodniach 2013 r. 164 tys. zł, w Łodzi – 199 tys. zł, w Białymstoku – ok. 200 tys. zł – podają analitycy Centrum Amron i ZBP. Z kolei z analiz Emmerson Evaluation wynika, że w Olsztynie czy Bydgoszczy średnia cena transakcyjna za lokum z drugiej ręki wynosiła w ub.r. odpowiednio 195 i 197 tys. zł, natomiast w Gorzowie Wielkopolskim – 148 tys. zł.

Drogie metry na kredyt

Najdrożej – mimo spadków cen i zastoju na rynku w wtórnym – nadal jest w Warszawie. Tu średnia kwota wydawana na lokal wyniosła na koniec ub.r. 436 tys. zł – według Centrum Amron (które bada stawki nowych i używanych lokali) lub 396 tys. zł – według Emmerson Evaluation (bada rynek wtórny). W Krakowie nabywcy wykładali na lokal średnio 348 tys. zł, a we Wrocławiu i Gdańsku – ok. 300 tys. zł.

Jeśli chodzi o finansowanie, to banki zarabiają na kredytach hipotecznych głównie w kilku największych aglomeracjach – tam mają 63 proc. rynku w ujęciu wartościowym. W samej Warszawie udzieliły w 2013 r. aż jednej czwartej wszystkich kredytów hipotecznych – wynika z danych Związku Banków Polskich. Tymczasem Wrocław, Kraków, Trójmiasto obejmują zaledwie po ponad 6 proc. rynku pod względem wartości nowo udzielonego finansowania. To pokazuje, gdzie banki muszą walczyć o klientów.

Robert Rajczyk z Emmerson Evaluation mówi, że z analizy ponad 28,5 tys. transakcji sprzedaży mieszkań wynika, że średnia stawka za mkw., jaką byli skłonni zaakceptować kupujący w 2013 r., zaledwie lekko przekraczała 5 tys. zł za mkw. – Jeśli chodzi o cenę całkowitą, wynosiła przeciętnie 275 tys. zł dla lokalu 53-metrowego – wylicza Rajczyk.

63 procent wszystkich kredytów hipotecznych udzieliły banki w największych miastach w IV kw. 2013 r.

Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, mówi, że niższe ceny na osiedlach w miastach blisko Warszawy, a z dobrym dojazdem do pracy w stolicy, będą kusić młodych. ?– Przeprowadzki za tanim lokum wcale nie są rzadkie. Zjawisko dotyczy miast czy miasteczek w otoczeniu metropolii, gdzie cena metra jest niższa, ale i infrastruktura komunikacja dobra. Głównie młodzi ludzie na dorobku kupują tam mieszkania i codziennie dojeżdżają do pracy. Także z Łodzi do Warszawy – mówi Tomasz Błeszyński. – To jest taki etap przejściowy, zanim staną się prawdziwymi „słoikami" i zaczną wynajmować lub kupować lokale w stolicy.

Dodaje, że spore znaczenie mają także koszty utrzymania lokum poza stolicą. Ten ostatni argument może mieć także znaczenie dla osób kupujących lokale inwestycyjnie, na wynajem. – Czasem jednak lepiej kupić atrakcyjne, ale droższe M w Warszawie czy Krakowie niż na mniejszym rynku, bo w tych miastach są większe perspektywy – podkreśla Tomasz Błeszyński.

Wielkie dysproporcje

Marcin Jańczuk, ekspert z agencji Metrohouse, przyznaje, że podobne mieszkanie w Warszawie kosztuje często dwukrotnie więcej niż w Łodzi, gdzie już za 100 tys. zł można kupić dwupokojowe lokum. Tymczasem w stolicy na taki lokal w wielkiej płycie trzeba mieć przynajmniej 200 tys. zł.

– Dysproporcje pomiędzy stawkami stołecznymi a tymi z innych, mniejszych miast są jeszcze większe. Dlatego już dziś inwestorzy dywersyfikują swój portfel nieruchomości, wychodząc poza stołeczny rynek mieszkań, bo rentowność z wynajmu może się okazać bardzo zbliżona – uważa Marcin Jańczuk. – Może po uruchomieniu np. szybkiej kolei na trasie Warszawa–Łódź wzrośnie zainteresowanie zakupem mieszkania w Łodzi i jeszcze bardziej upowszechni się model podziału między ośrodkami pracy a miejscami zamieszkania? Już dziś wiele osób korzysta z takiej okazji. Mobilność pracowników nie idzie jednak w parze z postępem komunikacyjnym.

Marta Kosińska, ekspert serwisu Szybko.pl, przyznaje, że od lat zarówno ceny lokali, jak i koszty wynajmu w stolicy czy też najbardziej rozwiniętym mieście w regionie są nawet kilkakrotnie wyższe niż na prowincji lub w mniejszych miastach. – Jeśli jednak chodzi o migracje, to ich głównym motywem jest praca i to się nie zmieni. Ale największa dostępność i różnorodność ofert pracy jest również motorem napędzającym ceny nieruchomości – podkreśla Marta Kosińska. – Poszukujący pracy nadal będą zmierzać głównie do dużych miast i jeśli ceny mieszkań okażą się zbyt wysokie, zainwestują lub wynajmą lokum w okolicy.

Leszek Hardek, prezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, przyznaje, że stopa zwrotu z wynajmu jednego mieszkania w dużym mieście może być wyższa niż z dwóch lokali w mniejszym ośrodku. – Jeśli myślimy o przemieszczeniu się ze względu na ceny mieszkań, raczej możemy mówić o takiej sytuacji w ramach jednej aglomeracji – uważa Leszek Hardek. Dodaje, że takie przeprowadzki są łatwiejsze po przejściu na emeryturę lub gdy ktoś wykonuje swoją pracę zdalnie.

W Katowicach kupujący wydawali średnio na lokal w ostatnich tygodniach 2013 r. 164 tys. zł, w Łodzi – 199 tys. zł, w Białymstoku – ok. 200 tys. zł – podają analitycy Centrum Amron i ZBP. Z kolei z analiz Emmerson Evaluation wynika, że w Olsztynie czy Bydgoszczy średnia cena transakcyjna za lokum z drugiej ręki wynosiła w ub.r. odpowiednio 195 i 197 tys. zł, natomiast w Gorzowie Wielkopolskim – 148 tys. zł.

Drogie metry na kredyt

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Nieruchomości
Ghelamco Group wykupiło obligacje. Duża ulga dla inwestorów
Nieruchomości
Przedwiośnie w mieszkaniówce. Duża oferta i stabilizacja cen
Nieruchomości
Polski kapitał na łowach. Jest głód inwestowania w nieruchomości
Nieruchomości
Cukrownia w Pruszczu Gdańskim będzie miastem przyszłości
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Nieruchomości
Najbliższy poniedziałek to dzień prawdy dla Grupy Ghelamco