Wioskę uratowała nowa forma turystyki - pisze Thibaut Varga w „Le Figaro".
Megyer w zachodnich Węgrzech, najmniejsza w kraju wioska zamieszkana przez 18 osób, mogła popaść w zapomnienie, gdyby jej wójt Kristóf Pajer nie znalazł ratunku. Ten 42-letni budapeszteńczyk, lider dwóch grup rockowych i dyrektor firmy budowlanej, postanowił w lutym, że wioska będzie wynajmowana.
I tak oto, po 700 euro dziennie, można wynająć siedem gustownie urządzonych domów na 40 osób, świetlicę, boisko, przystanek autobusowy, kurnik, sześć koni, dwie krowy, trzy kozy i cztery hektary ornej ziemi.
- Myślałem o tym od dawna, ale wołałem poczekać, aż wioskę będzie można pokazać - mówi wójt Kristóf Pajer. Teraz dostaje 400 maili dziennie, ma już 18 rezerwacji. - Liczyliśmy na to, że zwrócimy uwagę, ale żeby aż tak! - dodaje.
Taka akcja marketingowa zaskoczyła wszystkich. - Zadzwonił do mnie jakiś dziennikarz, bo chciał odwiedzić wioskę. Tak dowiedziałem się o wszystkim - mówi Gusztav Egli (62) zatrudniony od dwóch miesięcy przez spółdzielnię, która zarządza lokalami w Megyer. - Na początku myślałam, że my, mieszkańcy, będziemy też do wynajęcia - dodaje kucharka, Veronika Ignacz (26).