- W stolicy ubywa gruntów inwestycyjnych. Dobra koniunktura, która na rynku mieszkaniowym zaowocowała rekordową liczbą wprowadzeń na rynek nowych mieszkań, nie omija też deweloperów biurowych. U nich również trwa boom inwestycyjny. Potencjalny popyt na obu tych rynkach zdaje się nie maleć - twierdzą analitycy firmy Reas.
Czy wobec kurczącego się zapasu ziemi i obserwowanego od trzech lat wzrostu cen gruntów, pomiędzy deweloperami mieszkaniowymi i biurowymi zaostrzy się konkurencja?
Być albo nie być
- Pozyskanie terenu pod inwestycję w miejscu postrzeganym przez potencjalnych nabywców jako atrakcyjne, to dla dewelopera często być albo nie być. Bo tym, co liczy się najbardziej na rynku mieszkaniowym, jest lokalizacja. Wraz z obserwowanymi ostatnio wzrostami na pierwotnym rynku mieszkaniowym, zauważalny stał się także wzrost cen gruntów inwestycyjnych. Jest to niewątpliwie pochodna konkurencji pomiędzy inwestorami, a pamiętać należy, że w kolejce po grunty w dobrych lokalizacjach ustawiają się tez deweloperzy biurowi - twierdzą analitycy Reasa.
Ze statystyk wynika, że w Warszawie od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku powstało blisko 5 mln mkw. powierzchni najmu. Opinie ekspertów, bazujące na wzorcach rozwiniętych miast zachodnioeuropejskich, mówią, że potencjał Warszawy pod względem rozwojowym wynosi nawet drugie tyle.