- Warto podkreślić, że ceny domów w Australii rosły niemal niewzruszenie nawet w trakcie ostatniego kryzysu - mówi Bartosz Turek, analityk z Lion's Banku. - Co więcej od lat mówi się o tym, że wyceny nieruchomości już lata temu oderwały się tam od fundamentów - podkreśla.

Dwóch na trzech Australijczyków uważa, że ich rynek nieruchomości czeka załamanie - wynika z ankiety przeprowadzonej przez CoreLogic-TEG. Podobne wyniki dała ankieta sprzed roku.

- Czy taki stan może się utrzymywać wiecznie? Oczywiście, że nie. Nikt nie wie jednak, jak długo ta karuzela będzie się kręcić pomimo ciągłego dosypywania piasku w jej tryby - komentuje analityk Lion's Banku. - Powodów rozdźwięku między oczekiwaniami samych Australijczyków i wyników notowanych przez ich rynek nieruchomości można szukać w Chinach. W tym kraju tym obywatele uznają rynek nieruchomości za jedną z bezpieczniejszych dostępnych dziś form lokowania kapitału. Do tego posiadanie nieruchomości, tym bardziej zagranicznej, jest dla Chińczyków wyznacznikiem statusu społecznego. Tak motywowany popyt odrywa od fundamentów ceny nieruchomości w Państwie Środka rozlewając się przy tym na przykład na Australię. I tak Chińczycy w 2015 roku na australijskie nieruchomości wydali 12 mld dolarów australijskich - dodaje, przytaczając dane BBC.

Do niedawna Chińczycy mieli łatwy dostęp do australijskiego rynku nieruchomości. - Odpływ walut z Państwa Środka spowodował jednak, że partia postanowiła wprowadzić kontrolę odpływu pieniędzy. Dziś Chińczyk może przetransferować równowartość tylko 50 tys. USD - mówi Bartosz Turek. - To jest kwota, za którą można kupić nieruchomość w Bułgarii czy Polsce, ale nie w Australii - zastrzega.

Ale i na to ograniczenie, jak zauważa analityk, Chińczycy znaleźli sposób. - W transakcje angażują się całe rodziny. Wystarczy zebrać kilka czy kilkanaście osób, aby wykorzystując limit wywozu dewiz, zebrać środki na zakup australijskiej nieruchomości - mówi Bartosz Turek. - Bez wątpienia jednak nowe regulacje ograniczają popyt na nieruchomości. Zasadne pozostaje pytanie czy brak popytu z Państwa Środka zaburzy równowagę na australijskim rynku nieruchomości. Jak zwykle więc, to czas pokaże czy rację miała większość wieszcząca krach, czy może optymiści, którzy wciąż uważają, że poziom cen nieruchomości w Australii jest w pełni uzasadniony.