Wyrok w sprawie Teitiota zapadnie przed końcem miesiąca — będzie precedensowy. Z podobną inicjatywą, tylko nieformalnie i na większą skalę, wystąpił już w ubiegłym roku prezydent Kiribati — Anote Tong. Zaapelował aby władze jego kraju i kilku innych wspólnie zastanowiły się nad przeniesieniem całej populacji Kiribati na przykład do Nowej Zelandii, Australii, na Fidżi czy Timor.
Sugestia ta nie jest absurdalna. Globalne ocieplenie klimatu i związany z nim wzrost poziomu oceanu jest faktem. Symulacje komputerowe tego procesu wskazują, że do roku 2100 poziom oceanu wzrośnie od 33 do 132 cm (z 90-procentowym prawdopodobieństwem wzrost ten wyniesie 62 cm).
Spowoduje to utratę 6 proc. powierzchni Holandii, 17,5 proc. Bangladeszu, 80 proc. atolu Majuro w archipelagu Wysp Marshalla; z map praktycznie znikną państwa na Oceanie Spokojnym: Kiribati, Tuvalu, Vanuatu.
Na przykład, Republika Kiribati położona na wyspach koralowych, to ląd o łącznej powierzchni 811 kilometrów kwadratowych, większość wysepek wznosi się nie wyżej niż pięć metrów nad powierzchnią oceanu, wzrost poziomu wody spowoduje, że fale będą się przez nie przelewały czyniąc je praktycznie niezdatnymi do zamieszkiwania. Obecnie populacja Kiribali sięga 102 tys.
Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców alarmuje, że skutkiem rosnącego poziomu wód będzie to, że do końca bieżącego stulecia 250 milionów ludzi straci — dosłownie — grunt pod nogami. Staną się faktycznymi uchodźcami klimatycznymi, niezależnie od werdyktu Sądu Najwyższego w Auckland i rozstrzygnięć w podobnych sprawach jakie zapadną przed wszystkimi innymi trybunałami na świecie.