Z powodu reumatycznego zapalenia stawów pięcioletnia Lucy właściwie przestała posługiwać się tylnymi łapami. Chcąc chwycić zębami kość musi się najpierw do niej doczołgać, używając przy tym tylko przednich kończyn. Wkrótce jej stan powinien się jednak poprawić. Przestała już głośno skomleć z bólu, mimo że podaje się jej znacząco mniejsze dawki leków. Właściciele suczki rasy labradoodle – powstałej ze skrzyżowania labradora retrievera z pudlem – poddali ją zabiegowi wszczepienia komórek macierzystych. Nie po raz pierwszy zresztą, choć pojedyncza procedura kosztuje niemało, bo od 2,5 do 3 tys. dolarów. – Nie sądziliśmy, że Lucy mogłaby żyć tak długo. Jest to możliwe z powodu tych drogocennych komórek – mówi 57 — letnia Carol Fischman, jej opiekunka.
Od 2003 roku – a więc od kiedy prywatna kalifornijska firma Vet-Stem opracowała metodę leczenia komórkami macierzystymi zwierząt – co najmniej 1,5 tys. psów i 3,5 tys. koni przeszło w USA podobne zabiegi. W kolejce czekają koty.
Komórki macierzyste używane są głównie do leczenia artretyzmu, z którym wiąże się ubytek chrząstki w stawach. Ale Vet-Stem pracuje już nad ich innymi wykorzystaniem. Materiał terapeutyczny jest uzyskiwany z próbek tłuszczu pobranych od czworonogów. Pochodzące z tej tkanki macierzyste komórki są bowiem naturalnie używane przez ciało do zabiliźniania się ran. Z możliwości ich stosowania cieszą się właściciele czworonogów, zadowoleni są też weterynarze. – Uważam, że ta forma leczenia jest ekscytująca. Bez wątpienia właśnie w tym kierunku będzie w przyszłości podążała medycyna – uważa Kristin Kirkby, weterynarz z University of Florida, która przeprowadziła zabieg u Lucy.
Problem w tym, że brak jest naukowych dowodów, że ta metoda leczenia zwierząt działa. Świadczyć o tym mogą jedynie pozytywne opinie właścicieli na temat poprawy sprawności swoich pupili. Stanem zdrowia czworonogów zajęli się w swoich badaniach uczeni z Cornell University. Wyniki ich pracy ukazały się w „American Journal of Veterinary Research”. Dowodziły poprawy zdrowia koni, które cierpiały z powodu zapalenia ścięgien. Problem w tym, że badania były sponsorowane przez firmę Vet-Stem, w związku z czym zarzuca się im brak obiektywizmu. – Ta metoda leczenia polega jedynie na ujarzmieniu mechanizmu, który znajduje się w żywym organizmie – argumentuje dr Bob Harman, weterynarz i założyciel Vet-Stem. Ma on na myśli podanie preparatu z drogocennych komórek w obolałe miejsce. W rezultacie ma następować szybka regeneracja.
– To prawda, że tłuszczowe komórki macierzyste można w laboratorium przekształcić w chrząstkę – zgadza się Jonathan Slack, dyrektor Stem Cell Research Institute na University of Minnesota. – Nie znam jednak dowodów, by było to możliwe po ich wstrzyknięciu do organizmu zwierzęcia – dodaje.