To historia, która naprawdę wydarzyła się we Włoszech. Abdelmalek Bayout, imigrant z Algierii, przyznał się do zasztyletowania dwa lata temu człowieka. Doszło do tego podczas bójki. Sąd skazał go na dziewięć lat i dwa miesiące więzienia. Niedawno sędzia sądu apelacyjnego w Trieście skrócił wymiar kary o rok. Uwzględnił informację, że Bayout posiada mutacje genów, które mają związek z agresywnym zachowaniem. Skąd to wiadomo? Obrońcy skazanego przedstawili ekspertyzę wykonaną przez neurobiologa. Ten stwierdził, że Algierczyk posiada pięć nieprawidłowości genetycznych, w tym sprzyjającą agresji niską aktywność monoaminooksydazy A (MAO-A). O wyroku i o tym, na ile nasze zachowanie zależy od genów, mówi “Rzeczpospolitej” prof. Włodzimierz Oniszczenko.
[b]Rz: Nie spytam pana o to, czy słusznie zmniejszono temu mężczyźnie wymiar kary (odpowiedź wydaje się mi oczywista). Bardziej interesuje mnie, czy gdyby nie posiadał on wspomnianych mutacji, toby nie zabił?[/b]
[b]Prof. Włodzimierz Oniszczenko:[/b] Moim zdaniem nie można mówić o istnieniu podobnej zależności. Owszem, agresja jest cechą uwarunkowaną genetycznie. Ale nie wiemy na pewno, które fragmenty DNA za nią odpowiadają. Wyniki badań nie są jednoznaczne.
W latach 60. XX wieku sądzono, że zachowania agresywne częściej występują u mężczyzn z podwójnym chromosomem Y. Potem okazało się, że czynnik ten sprzyja wysokiemu wzrostowi, a niekoniecznie agresji. Według innej teorii podobne zachowanie częściej występuje u osób, które mają obniżony poziom ważnego neuroprzekaźnika w mózgu, serotoniny. Jest bardzo prawdopodobne, że cechę tę warunkuje nie jeden gen, ale cała ich pula. Świadczy o tym fakt, że pod względem natężenia agresji panuje wśród ludzi ogromne zróżnicowanie.
[b]Mimo to już wcześniej próbowano użyć podobnego argumentu przed sądem. [/b]