Oburzenie o. Tadeusza Rydzyka, założyciela Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, wywołały słowa prof. Barbary Kudryckiej, szefowej resortu nauki i szkolnictwa wyższego, jakie padły w wywiadzie opublikowanym we wczorajszej „Rzeczpospolitej”.
Na pytanie o relacje z toruńską uczelnią minister odpowiedziała: „Funkcją organów państwa, takich jak resort szkolnictwa wyższego, jest przede wszystkim działalność kontrolna i wykorzystam ją, by sprawdzić, czy szkoła ta nie narusza prawa”.
Redemptorysta odebrał to jako nagonkę na założoną przez siebie szkołę. – To jest zapowiedź represji. To jest powrót do najciemniejszego komunizmu. To jest totalitaryzm. Zobaczmy, co będą robić teraz – mówił wczoraj na antenie Radia Maryja.Zakonnik nie chce u siebie widzieć kontroli z ministerstwa, bo – jak stwierdził – mówienie, że państwo jest po to, by kontrolowało, to pomyłka. – Państwo jest po to, by pomagało – mówił o. Rydzyk. I zapewniał, że toruńska WSKSiM działa zgodnie z prawem.
Zdaniem o. Rydzyka wypowiedź prof. Kudryckiej wpisuje się w kontekst innych, jakie padały pod adresem jego uczelni i mediów.O toruńskiej szkole głośno było w ostatnich miesiącach z powodu słów o antysemickim zabarwieniu i obraźliwych uwag pod adresem żony prezydenta Marii Kaczyńskiej, które padły z ust o. Rydzyka na wykładzie dla studentów. Głośno było też z powodu dofinansowania, o jakie uczelnia się ubiegała.
Na rządowej liście dotacji ze środków unijnych znalazło się ponad 15 mln euro dla WSKSiM. Kontrowersje wzbudziło też przyznanie fundacji Lux Veritatis pieniędzy przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska na inwestycję geotermalną. Na poszukiwanie gorących źródeł, które miałyby zapewnić ogrzewanie uczelni, fundusz przeznaczył w lutym 12, a w listopadzie 15 milionów złotych.