Chodzi o serwis Street View na którym można oglądać zdjęcia miast z całego świata w tym także z Polski. Według australijskich władz przy jego tworzeniu mogło dojść do nielegalnego zbierania danych m.in. obywateli tego kraju.
W maju Google przyznał, że w trakcie zbierania zdjęć do serwisu przypadkiem zdobył też dane z prywatnych sieci wi-fi w 30 krajach. Koncern twierdzi, że zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy problemem zainteresowały się także niemieckie władze.
- Popełniliśmy wielki błąd - stwierdził Eric Schmidt, prezes Google. Koncern rozpoczął już przekazywanie nielegalnie zdobytych danych władzom Niemiec, Francji i Hiszpanii. Część z nich rozważa wytoczenie Google sprawy sądowej.