Wyniki finansowe Twittera wyciekły na koncie na... Twitterze serwisu finansowego Selerity jeszcze przed wtorkowym zamknięciem giełdy. Po gwałtownym spadku kursu o 6 proc. wstrzymano – na prośbę samego Twittera – giełdowe transakcje na akcjach spółki. Po ich wznowieniu kurs na moment zniżkował nawet o 20 proc., zanim zaczął odbijać w górę. Papiery Twittera wyprzedawano także w obrotach pozasesyjnych. W czwartek po pierwszej godzinie sesji za akcję Twittera trzeba było zapłacić niemal równo 40 dolarów – o ponad 5,5 proc. mniej niż na wtorkowym zamknięciu.
Inwestorów zaniepokoiły dane dotyczące obrotów spółki. Zamiast spodziewanych 457 milionów dolarów, wyniosły one w minionym kwartale tylko 436 mln dol. Także perspektywy sprzedaży na kolejny kwartał okazały się gorsze od prognoz. Szacunki spółki mówią o rocznych obrotach w granicach 2,17-2,27 miliarda dolarów, podczas gdy na Wall Street spodziewano się 2,38 mld. dol. Co więcej, Twitter znów wykazywał straty w pierwszym kwartale (162 milionów dolarów), choć po odliczeniu wynagrodzeń w akcjach i jednorazowych odpisów zarobił 46,5 mln dol., czyli 7 centów na akcję – o trzy centy więcej od konsensusu analityków.
Dyrektor Twittera Dick Costolo i szef operacji finansowych Anthony Noto tłumaczyli słabsze wyniki finansowe malejącą liczbą nowych użytkowników oraz problemami z przekonaniem reklamodawców do ogłaszania się na platformie. Daje mu się tutaj we znaki konkurencja internetowych gigantów – Google i Facebooka. Platforma ma obecnie 302 milionów aktywnych użytkowników, czyli o 18 proc. więcej niż rok temu, ale krzywa wzrostu zdecydowanie maleje. Spółka przechodziła także spore wewnętrzne zmiany personalne wśród wyższego menedżmentu.
Jednym z sposobów na większe zaangażowanie użytkowników ma być dalszy rozwój usługi "SMS fast", pozwalającej na przesyłanie komunikatów Twittera na telefonach komórkowych. W ubiegłym kwartale z takiej opcji korzystało 6 milionów osób. Duże nadzieje pokłada Twitter w ekspansji poza granicami USA, skąd pochodzi już 34 proc. przychodów spółki.
Twitter i władze regulacyjne próbują także ustalić, dlaczego raport kwartalny ukazał się na Selerity z kilkudziesięciominutowym wyprzedzeniem. Selerity twierdzi, że otrzymało raport bezpośrednio od Twittera, więc nie widziało przeszkód, go natychmiast opublikować. "Nie było wycieku, nie było włamania hakerskiego" – napisał serwis finansowy, oczywiście za pośrednictwem Twittera.