Klasy już nie umierają

Polacy tęsknią za szkolnymi koleżankami i kolegami. Po roku istnienia, portal nasza-klasa.pl ma już ponad 4 miliony użytkowników. Codziennie dołącza do nich około 50 tysięcy następnych

Publikacja: 16.01.2008 16:15

Klasy już nie umierają

Foto: Magnum Photos/EK Pictures

Red

Pytanie „Jesteś na klasie?” weszło do towarzyskich rozmów. „Pierwsze, co robię w biurze, to loguję się:) spędzam tu dziennie nawet parę godzin:)”, przyznaje się na forum Maciek Łomnicki z Oławy, który na klasie ma już 542 znajomych.

„Wsiąkłam. Loguję się kilka razy dziennie. No, jest to niewątpliwie nowe ogólnonarodowe szaleństwo. Odnalazłam kilka osób z mojej podstawówki. Nigdy nie wiedziałabym, co u nich słychać, a teraz znowu złapaliśmy kontakt” wyznaje na forum 38-letnia nauczycielka angielskiego z gimnazjum w Niemodlinie Kinga Starczynowska, kiedyś uczennica klasy „c” z rozszerzonym angielskim w III L0 w Kaliszu.

Waldemar Perkiewicz (pseudonim szkolny Pyra), lat 49, dziękuje za to, że spotkał ludzi ze swojej klasy po 39 latach. Na forach szkół spotykają się nie tylko dawni, ale i dzisiejsi uczniowie. Nauczyciele praktykujący i ci, którzy już nie pracują w zawodzie.

Forum nasza-klasa. pl robi też za internetową tablicę ogłoszeń. Jedni szukają drugich albo opisują swoje spotkania po latach w realu. Z portalu korzystają dawni uczniowie, a zarazem dzisiejsi rodzice i dziadkowie. Stąd czasem do administratorów przyjdzie e-mail od niepełnoletniego użytkownika portalu z prośbą o usunięcie nieostrożnego wpisu na forum klasowym lub zdjęcia z imprezy zamieszczonego w galerii. Zdarza się tak, gdy młody użytkownik się zorientuje, że rodzice też zaglądają na portal. (Zdjęcia z imprez, obok tych z wakacji oraz zdjęć małych dzieci i fotografii ślubnych są najczęściej zamieszczane przez użytkowników portalu). Z kolei na wniosek 95-letniego eksucznia administratorzy zwiększyli limit wieku i dopuścili rocznik 1910.

Społecznościowy portal nasza-klasa. pl założył Maciek Popowicz, student informatyki z Wrocławia. Pomysłów na internetowe projekty ma więcej, ale ten uznał za dobry na początek.

– Każdy przecież chodzi lub chodził do jakiejś szkoły i ma gdzieś znajomych ze szkolnej ławki, których dzięki naszemu portalowi może odszukać – mówi. Wzorował się na portalu facebook, który istnieje od 24 lat, i portalu społecznościowym classmates, w sieci od 1995 roku. Natomiast już jego autorskim pomysłem była możliwość zakładania wirtualnych klas.

Program, który pozwolił stworzyć bazę szkół, napisał z Michałem Bartoszkiewiczem i Pawłem Olchawą. Już wcześniej byli razem w drużynie reprezentacyjnej Uniwersytetu Wrocławskiego na zawodach z programowania. Grafik Łukasz Adziński zajął się wyglądem strony. Pracowali w swoich domach, nawet po 16 godzin na dobę. Kiedy byli gotowi, kupili serwer za 200 zł i w listopadzie 2006 roku portal ruszył. W ciągu kilku miesięcy zapisało się na nim kilka tysięcy użytkowników. Po niecałym roku, w październiku, portal miał milion „klasowiczów”, a w połowie listopada już 2 miliony.

W czerwcu klasa Maćka jako pierwsza zaistniała na portalu. Wystarczyło umieścić na nim wiadomość o spotkaniu i klasa momentalnie się reaktywowała. Towarzysko oczywiście. Kilkunastu studentów czwartego roku dawnej klasy informatycznej z lat 1999 – 2003, do której chodził Popowicz, zaglądnęło na stare śmieci, czyli do II LO na wrocławskim Biskupinie. Młoda nauczycielka, której już nie znali, poprosiła ich o wyniesienie krzeseł z auli. – Zawsze chętnie nosiliśmy sprzęt i czyściliśmy akwarium. To był sposób na poprawienie stopni z zachowania – opowiada Arek Pernal, student czwartego roku Akademii Ekonomicznej, kiedyś przewodniczący klasy informatycznej. Jego głównym zadaniem było przepraszanie w imieniu klasy, w której uczyło się 30 chłopaków i cztery „kurczątka” ich wychowawczyni Małgorzaty Będkowskiej, zwanej przez nich Benią.

– Niektórzy uważają, że na studiach zdobywa się przyjaciół na całe życie i że ten czas najmilej się wspomina. Dla nas najważniejsze było to, co przeżyliśmy w liceum. Na studiach jestem tylko numerem. Nie ma stałych grup, więc na zajęciach spotykam po prostu inne numery. Jesteśmy wszyscy z Wrocławia i nie będziemy mieć wspomnień z akademika – mówi Przemek Wójcik. Ich klasa to była zgrana paczka. Jak nie szli na lekcje – to wszyscy. Nikt się nie wyłamywał. Na wirtualną listę obecności informatycznej klasy „c” wpisali się wszyscy dawni jej uczniowie. No, oprócz jednego – Rafała Guzewicza, nowego wicemistrza świata w układaniu kostki Rubika z zamkniętymi oczami.

– Ale on w szkole też był trochę outsiderem. Przyglądał się nam jakby z boku, mało mówił, nie zawsze było jasne, co o nas myśli, ale jak opuszczaliśmy klasę, on wychodził z nami – wyjaśnia Arek.

A wychodzili zawsze, gdy im coś nie pasowało. Albo umawiali się, że nie będą pisać sprawdzianu. Jak wtedy, gdy nauczycielka informatyki chciała im zrobić wbrew zapowiedziom kartkówkę, a na domiar złego na papierze zamiast na komputerach. Posłusznie wyjęli kartki, ale nikt nie napisał na nich ani słowa. Przez całą lekcję pstrykali jedynie od czasu do czasu długopisem. – Gdy zadzwonił dzwonek, Bolek zapytał, czy możemy pisać jeszcze na przerwie. Tego dla informatyczki było już za dużo i ruszyła na skargę do Beni. Pobiegliśmy szybciej, żeby znała wcześniej naszą wersję. Oczywiście powiedziała, że źle postąpiliśmy, ale wiedzieliśmy, że podziwia naszą solidarność. Kiedyś zresztą wyznała, że byliśmy jej ulubioną klasą – mówi Maciek.

Benia – wychowawczyni, a zarazem nauczycielka fizyki, była surowa. Nie tolerowała żadnych wagarów, a więc i pierwszego dnia wiosny, czyli Dnia Wagarowicza, a gdy jej uczniowie chcieli ją przechytrzyć i wyłudzili od lekarzy zwolnienie na ten dzień, Benia dzwoniła do ich domów i sprawdzała, czy rzeczywiście nieobecny uczeń jest chory.

– Na wycieczki z nami nie jeździła, bo mówiła, że zna lepsze przyjemności od wylewania alkoholu do zlewu – opowiada Arek. Jak ich klasę zaprosiły na doroczną prywatkę uczennice szkoły prowadzonej przez urszulanki, rodzice zapraszających dziewczyn sprawdzali, czy goście nie wnoszą alkoholu. Nie wnosili, ale Benia, nie mogąc w to uwierzyć, osobiście przeszukała plecaki swoich wychowanków. Gdy znalazła colę, próbowała, czy to na pewno jest cola. Ale gdy trzeba było, potrafiła się wstawić za swoją klasą.

Przez częste nieobecności na lekcjach języka niemieckiego pół klasy musiało pisać egzamin komisyjny, żeby przejść do trzeciej klasy. – Ale udało nam się nadrobić zaległości. Chyba byliśmy dobrą klasą, bo wszyscy poszli na studia – podsumowuje Przemek.

Poza lekcjami łączyły ich gra na gitarze i gry komputerowe. – Przewoziliśmy olbrzymie wtedy komputery PC do jednego domu i graliśmy godzinami. Jak nie na komputerach, to na gitarach. Nosiliśmy nawet fryzury na bitelsów i śpiewaliśmy ich piosenki – przyznaje Arek, z wyglądu John Lennon z czasów młodości.

Maciek Popowicz, pomysłodawca portalu, dziś zatrudnia m.in. Arka Pernala i Przemka Wójcika z dawnej klasy. Na początku portal zyskiwał coraz większą popularność niemal bez reklamy.

– Rozwiesiliśmy jedynie około tysiąca plakatów na wrocławskich i warszawskich uczelniach – mówi Arek. Żartuje, że sukces bez promocji był możliwy dzięki temu, że Maciek zawsze miał mnóstwo znajomych. – Jak organizował ognisko nad Odrą, przychodziło na nie 150 osób. A na imprezie klubowej przewidzianej na 100 osób, zjawiało się ich 250.

No i ci wszyscy znajomi Maćka i znajomi znajomych, jako pierwsi pojawili się na naszej-klasie.

Pierwszą reklamę zaproponował Google. Potem zgłosiły się firmy, które chciały odkupić udziały inwestorów. Twórcy portalu nie połakomili się jednak na ich niewielkie finansowe propozycje. Opłaciło się czekać. W październiku zadzwonił do Maćka Alex Samwer – nazywany niemieckim Billem Gatesem – potentat w portalach społecznościowych, m.in. współwłaściciel europejskiego e-Baya. Samwer na spotkaniu w Monachium zaproponował Maćkowi wykup 20 procent udziałów i pomoc w dalszym rozwoju portalu. Wkrótce media okrzyknęły Maćka najmłodszym polskim milionerem, a audycję o współtwórcach portalu nadało nawet australijskie radio. I nic dziwnego, bo fachowcy wyceniają wartość portalu na 15 mln zł. Chłopcy musieli w końcu założyć spółkę, bo nie da się sprzedać udziałów nieistniejącej formalnie firmy.

Zastrzyk finansowy wykorzystali na organizację biura, w którym zatrudniają wciąż nowe osoby. Ale skala sukcesu nadal przerasta możliwości administratorów. Na przykład mimo ciągłego dodawania nowych serwerów portal wciąż się zatyka. Najgorzej było w grudniu, w którym przybył milion klasowiczów. Administratorzy obiecują poprawę. Ale wciąż zdarza się, że klasowicz zamiast swoją podstronę widzi skrzywioną ikonkę sera w kapeluszu.

– Trudno się przyzwyczaić do roli pracodawcy. Zresztą nasze biuro to wciąż dla nas takie większe mieszkanie. Chodzimy po nim w skarpetkach, a tu ktoś przychodzi wystrojony na rozmowę kwalifikacyjną – komentuje Przemek, szef biura.

Maciek urządza sobie wynajęte mieszkanie, jeździ wymarzonym autem i pracuje nad udoskonaleniem portalu. Nie ukrywa, że kiedyś pozbędzie się klasy, sprzeda ją, by zająć się nowymi projektami.

– Ale na pewno pozostanę użytkownikiem tego portalu. Cieszy mnie, że za ileś tam lat będę mógł zawsze zostawić w tym miejscu wiadomość dla całej mojej klasy.

W listopadzie o klasie zrobiło się głośno wśród niemieckiej Polonii. Swój profil m.in. założyła Kasia Holzmacher (dawniej Krzeszowska). Wyjechała do Berlina z rodzicami tuż po ukończeniu siódmej klasy w Siemianowicach. Kontakt udało jej się utrzymać tylko z jedną koleżanką z klasy – Olą Gros, mieszkającą również w Niemczech, w Dűsseldorfie. – Ola namówiła mnie, żebym się zapisała, bo jest już tam kilkanaście osób z naszej klasy. Ostatni raz widziałyśmy się z nimi siedem lat temu na dziesięciolecie ukończenia podstawówki. Wtedy wiadomość o spotkaniu rozeszła się pocztą pantoflową. Przyszło 15 osób. Znów planujemy spotkanie, ale teraz bez niego można być na bieżąco z tym, co u kogo słychać. Prawie codziennie sprawdzam nowe wpisy na nasza-klasa. pl, oglądam zdjęcia, piszę e-maile.

Kamila Kurowska z Warszawy na portal pierwszy raz zajrzała w sierpniu. Natychmiast zaczęli pisać dawni znajomi z liceum i podstawówki.

Niektórych, jak Tomka, odnalazła przez wyszukiwarkę. – To jeden z najbliższych mi ludzi z liceum. W trzeciej klasie nawet wyznał mi miłość. Potem gdzieś kontakt się urwał. Tomek często się przeprowadzał, mieszkał we Francji, w Londynie, Poznaniu. Ucieszyłam się, gdy odpisał, umówiliśmy się na kawę we Wrocławiu. Po dziewięciu latach dawna przyjaźń odżyła. Dwa razy już odwiedził mnie w Warszawie. Ja u niego spędziłam sylwestra. Jest dla mnie jak brat – mówi Kamila.

A Beacie Jurasz szybciej zabiło serce, gdy za pośrednictwem portalu napisał do niej Piotrek Jaworski, jej pierwsza miłość z piątej klasy podstawówki w Nowej Sarzynie. – Wtedy byłam zakompleksioną dziewczyną, w życiu nie wyznałabym, że mi się podoba – opowiada Beata. Zresztą sytuacja wyglądała beznadziejnie, bo Tomek wkrótce wyjechał z rodzicami do Kanady. – Po latach napisałam do niego o moim dawnym uczuciu. Dzięki nasza-klasa. pl nawiązałam z nim kontakt i obejrzałam jego zdjęcie z synkiem.

– Nie wszystkie zmiany, jakie powoduje odnalezienie dawnych znajomych przez nasz portal, prowadzą do happy endu. Pan, który dowoził nam sprzęt do firmy, wyznał, że porzuciła go żona, bo na portalu odnalazła dawną szkolną miłość – mówi Joanna Gajewska, odpowiedzialna w nasza-klasa.pl za kontakty z mediami.

Pytanie „Jesteś na klasie?” weszło do towarzyskich rozmów. „Pierwsze, co robię w biurze, to loguję się:) spędzam tu dziennie nawet parę godzin:)”, przyznaje się na forum Maciek Łomnicki z Oławy, który na klasie ma już 542 znajomych.

„Wsiąkłam. Loguję się kilka razy dziennie. No, jest to niewątpliwie nowe ogólnonarodowe szaleństwo. Odnalazłam kilka osób z mojej podstawówki. Nigdy nie wiedziałabym, co u nich słychać, a teraz znowu złapaliśmy kontakt” wyznaje na forum 38-letnia nauczycielka angielskiego z gimnazjum w Niemodlinie Kinga Starczynowska, kiedyś uczennica klasy „c” z rozszerzonym angielskim w III L0 w Kaliszu.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"