Mieczysław Janowski, poseł do Parlamentu Europejskiego
Do filharmonii nigdy nie przychodzę i nie przychodziłem z obowiązku. Zawsze po to, by radować się muzyką. W takim też kontekście – jako święta dobrej muzyki – odbieram każdy Festiwal Muzyczny w Łańcucie. Z resztą samo słowo „festiwal” wywodzi się z łacińskiego „festivus” – świąteczny, radosny.W tym roku spotykamy się już po raz 47. Choć nie jest to okrągła liczba, to warto przy takiej sposobności wyrazić wdzięczność i uznanie tym wszystkim, dzięki którym możemy doświadczać radości słuchania i podziwiania muzyki. Jest to muzyka różnych stylów, różnych epok, różnych wykonawców, ale zawsze dobra lub wręcz znakomita.
Festiwal łańcucki ma jeszcze inne walory. Jednym z nich jest bardzo dla mnie istotna atmosfera, jaką tworzy wspólnota ludzi, dla których ważna jest zarówno muzyka, jak i bycie razem. Ten specyficznie urokliwy klimat zamku, w którym muzyka splata się z pięknem wnętrz, a teraźniejszość odnajduje swe korzenie w historii, zostaje na długo w pamięci. Osobiście dodam, że w związku z częstymi wyjazdami wynikającymi z pełnionej funkcji jest to dla mnie również okazja do tego, by znaleźć się pośród przyjaciół, a nade wszystko by pięknem muzyki zachwycać się wraz z żoną.