Jak wynika z badań CBOS, ok. 70 proc. osób chciałoby, żeby ich dzieci w przyszłości zdobyły przynajmniej tytuł magistra. W jakim stopniu takie aspiracje są dla dziecka korzystne?
Monika Dreger:
To zależy od dwóch czynników: atmosfery panującej w domu oraz treści komunikatów przekazywanych przez rodziców. Jeżeli te ostatnie mają charakter zachęcający do nauki, jak choćby: "Wolałabym, żebyś dostał piątkę, ale czwórka też jest dobra" – nie stanowią zagrożenia. Problem pojawia się, gdy rodzice nie zdają sobie sprawy z ograniczonych możliwości dziecka. Pragną, żeby było najlepszym uczniem w klasie albo miało dobre oceny ze wszystkich przedmiotów.
Należy unikać stwierdzeń: "Czwórka jest zła, powinieneś dostać piątkę" czy "Jeżeli będziesz miał dobre stopnie, to staniesz się bardziej wartościowy". Młody człowiek – szczególnie na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum – rozumie takie sugestie bardzo dosłownie. Dla niego jest to znak, że musi dać z siebie więcej, by zadowolić rodziców.
Nierzadko opiekunowie wyrażają swoje oczekiwania wobec dziecka nie wprost. Często też rywalizują z innymi rodzicami o uzyskiwane przez dzieci oceny, co werbalizują w ich obecności. Nawet z pozoru niegroźnie wyglądające zachowania, jak choćby pochwała innego ucznia za schludne notatki w obecności tego, który bazgroli, mogą być szkodliwe.