Wielki deszcz i pogoda dla Polaków

Tytuł 11. Międzynarodowego Przeglądu Architektury w Wenecji jest przewrotny. Prowokował‚ żeby puścić wodze fantazji. Tak też się stało - piszą nasi dziennikarze z Wenecji

Aktualizacja: 16.09.2008 15:21 Publikacja: 16.09.2008 01:17

Wielki deszcz i pogoda dla Polaków

Foto: AFP

Jak się okazało‚ hasło wywoławcze „Out there: Architecture beyond Building” najtrafniej zinterpretowała polska reprezentacja. Nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Po raz pierwszy w 113-letniej historii weneckiego biennale zdobyliśmy najwyższe laury: Złote Lwy za narodowy pawilon. Od sobotniego ogłoszenia werdyktu trwa szturm na Hotel Polonia w Giardini. Nasza ekspozycja bardzo się podoba. Dowcipna‚ świeża‚ bezpretensjonalna i czytelna dla każdego‚ bez względu na narodowość.

W większości pawilonów eksponatom bliżej do sztuk wizualnych niż do urbanistycznych konkretów. Odpowiada to zapotrzebowaniom miasta na lagunie. Żyje z turystów‚ a więc chce ich przyciągnąć. Każde wydarzenie musi być atrakcyjnie. W tym roku w biennale uczestniczą 53 kraje‚ liczba pokazów satelickich – instalacji i rzeźb reprezentujących architekturę eksperymentalną – przekracza pół setki; niemal tyle samo jest imprez towarzyszących i dziwnych obiektów rozsianych po mieście. Skala przedsięwzięcia fascynuje.

Odeszły w przeszłość prezentacje dla grona profesjonalistów. Teraz konfrontacje architektoniczne to multimedialny show: muzyka‚ efekty świetlne‚ zmienne przestrzenne obrazy. Pełna cyfrowa psychodelia. A także gadżety dla odwiedzających. Tu także trwa współzawodnictwo. Liczą się już nie długopisy z nadrukiem‚ ale pamięć USB‚ świetlne pointery‚ nawet iPody.

Jednak zbiegiem pogodowych okoliczności w tym roku największą karierę robiły najprostsze gadżety: parasol‚ plastikowy wór‚ chusteczka.

Nikt nie pokonał męczącego weneckiego upału‚ który sięgał 40 stopni Celsjusza; żaden kosztowny wynalazek nie zastąpił foliowej peleryny i kaloszy‚ gdy pierwszego dnia biennale oberwała się chmura. Niebo stało się ciężkie niczym ołów – jak wówczas‚ gdy Casanova odsiadywał karę w Palazzo Ducale‚ o czym wspominał w pamiętnikach.

Apokaliptyczna ulewa dowiodła‚ że mistrzowie technik budowlanych i architekci są nieprzygotowani do walki z żywiołem. Dostępu do Giardini broniły kałuże i błoto. Improwizowane mostki z dykty‚ skrzynek, a nawet krzeseł wytrzymywały krótko. Goście ofiarnie zwiedzali wystawy przemoczeni do nitki. Inspekty przed japońskim pawilonem‚ podsypane czarnoziemem‚ zamieniły się w grzęzawisko. Siedem setek dziennikarzy obsługujących imprezę klęło w żywy kamień.

Liczba akredytacji świadczy o tym‚ że biennale staje się popularne i zrozumiałe. Przyjeżdżają na nie już nie tylko sprawozdawcy branżowi‚ ale reprezentanci wszystkich mediów‚ nawet kolorowych magazynów. Magnesem są gwiazdy.

Na 11. Biennale nie brakuje znanych nazwisk i zespołów. Wśród uczestników „latającego cyrku architektury” pojawili się Zaha Hadid i Frank Gehry. Ten drugi‚ bo odbierał Złote Lwy za całokształt twórczości. Ta pierwsza‚ bo stała się omnigwiazdą. To projektuje przenośne muzeum‚ to parę butów‚ samochód‚ sztućce‚ gazety. Tym razem pokazuje „Lotus”‚ kolejną wersję rzeźbiarskiej instalacji‚ która w jej założeniu ma być mieszkalnym „unitem”. Odlany z jasnozielonej żywicy epoksydowej szkielet w jednym kawałku wyposażony jest w miejsca do spania i rekreacji‚ choć brakuje sanitariatów i stanowisk do pracy. Efektowne‚ lecz bliższe rzeźbie niż designowi.

Gehry również pokazał obiekt artystyczny. Co więcej‚ niedokończony. Celowo‚ bo to “konstrukcja w procesie”. Budowla nawiązująca do Statui Wolności i Tatlinowskiego pomnika III Międzynarodówki składa się z drewnianych listew i belek plus żywy element: człowiek z młotkiem mocujący siatkę. Na nią nakładana jest glina zasychająca następnie w skorupę.

W Arsenale ustawiono też inne realizacje z pogranicza sztuki‚ designu i utopii. Czego tam nie ma! Lunapark skrzyżowany z dyskoteką i multipleksem.Przy wejściu – przygoda filmowa (autorzy: David Rockwell‚ Reed Kroloff i Casey Jones). Szeregi nisko położonych plazm‚ na których emitowane są fragmenty kinowej klasyki (m. in. „Mechaniczna pomarańcza”‚ „Kleopatra”‚ „Powiększenie”‚ „Odyseja kosmiczna 2001”). Te obrazy służą jako przykłady nieokiełznanej fantazji architektonicznej wyzwalanej przez film. Ponad monitorami ekran gigantyczny jak nieboskłon‚ pulsujący barwami i kształtami. Cud elektroniki; marzenie‚ które można zrealizować tylko wirtualnie.

Biennalowe prezentacje można podzielić na trzy typy. Są rozwiązania czysto architektoniczne ( propozycja meksykańska‚ brytyjska‚ skandynawska). Podgatunek to nowoczesna sztuka modelarska‚ w czym prym wiodą Francuzi. Ich pawilon przypomina salon z zabawkami dla dorosłych dzieci – makietom na podnośnikach hydraulicznych towarzyszą instruktażowe filmy. Wszystko na poziomie hi-tech.

Dominują jednak wizje z pogranicza sztuki i budownictwa, jak u wspomnianej Hadid. Niemcy wymyślili “Techniczny raj” – jabłonki w donicach zasilane kroplówkami z chlorofilem.

Osobny nurt tworzą analizy socjologiczne. Do najciekawszych zaliczamy “Singletown”‚ projekt holenderskiego zespołu Droog & Kesselskramer. Ich “Osiedle samotników” jest dowcipnym‚ ale niepokojącym komentarzem na temat kondycji obecnego i przyszłego społeczeństwa aglomeracji miejskich. Dziś już nie tylko młodzi rezygnują z partnerskiej relacji‚ ochoty na nią nie mają także ludzie starsi‚ dobrze sytuowani. Inni z kolei tylko udają‚ że im na związku nie zależy – boją się‚ że mu nie podołają‚ dlatego pozostają singlami.

Nagrodzona Złotymi Lwami nasza propozycja także zalicza się do socjologicznych i futurologicznych analiz. Kuratorzy postawili tezę: “Architektura żyje wraz z naszymi potrzebami‚ zmienia funkcje. Z jakich na jakie?”.

Odpowiedź jest prosta: przemyślanym i wychuchanym realizacjom architektów przyszłość nada nowe oblicze. Na płycie lotniska będą się paść gęsi‚ zamknięte osiedle zostanie otwartym złomowiskiem‚ a miejsce modłów zamieni się w aquapark.

11. Biennale Architektury czynne codziennie do 23 listopada

Zdjęcia: Vincenzo Pinto

Jak się okazało‚ hasło wywoławcze „Out there: Architecture beyond Building” najtrafniej zinterpretowała polska reprezentacja. Nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Po raz pierwszy w 113-letniej historii weneckiego biennale zdobyliśmy najwyższe laury: Złote Lwy za narodowy pawilon. Od sobotniego ogłoszenia werdyktu trwa szturm na Hotel Polonia w Giardini. Nasza ekspozycja bardzo się podoba. Dowcipna‚ świeża‚ bezpretensjonalna i czytelna dla każdego‚ bez względu na narodowość.

W większości pawilonów eksponatom bliżej do sztuk wizualnych niż do urbanistycznych konkretów. Odpowiada to zapotrzebowaniom miasta na lagunie. Żyje z turystów‚ a więc chce ich przyciągnąć. Każde wydarzenie musi być atrakcyjnie. W tym roku w biennale uczestniczą 53 kraje‚ liczba pokazów satelickich – instalacji i rzeźb reprezentujących architekturę eksperymentalną – przekracza pół setki; niemal tyle samo jest imprez towarzyszących i dziwnych obiektów rozsianych po mieście. Skala przedsięwzięcia fascynuje.

Pozostało 83% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla