Są niezdrowe i niewygodne. Dziurawią parkiety‚ szkodzą na kręgosłup‚ przyczyniają się do powstania halluksów‚ artretyzmu kości. Szwedzcy uczeni doszli nawet do wniosku‚ że istnieje związek między noszeniem wysokich obcasów a schizofrenią.
Przy tym‚ co pokazano ostatnio w Paryżu i Mediolanie‚ dziwię się‚ że tylko trzy modelki spadły ze swoich zawrotnych obcasów. Kreatorzy dali popis pomysłów obuwniczych rodem z cyrku. Surrealistyczne u Fendi‚ podobne do afrykańskich symboli płodności u Diora‚ zamiatające podłogę piórkami u Chanel‚ na monstrualnych platformach u Dolce & Gabbana i Marni.
[srodtytul]Szpilka w afekcie[/srodtytul]
Chciałabym powiedzieć – wariaci‚ nikt tego nie włoży. Ale nie. Kiedy w modzie zaczyna się szaleństwo szpilek‚ my, kobiety‚ machamy ręką na niebezpieczeństwa. Stadnie rzucamy się na obcasy‚ co zauważam ostatnio na polskich ulicach. Bo to już trzeci rok ofensywy obcasów. Nie wróżyłam jej powodzenia. Myślałam‚ że kobiety nie dadzą sobie narzucić czegoś‚ w czym trzeba się tak męczyć. Tłumaczyłam nawet sukces szpilek spiskową teorią marketingu. Że mianowicie‚ jeśli kupisz jedną parę na obcasach‚ to wiadomo‚ że za nią pójdzie druga – na płaskim. Myliłam się.
Dziś widzę‚ że poza spiskiem mamy tu do czynienia ze spontanicznym afektem kobiet do butów na obcasach‚ w których – nie można temu zaprzeczać – każda wygląda lepiej niż na płaskim. Niezależnie od wzrostu. Wysoki obcas‚ szczególnie noszony do spodni (coś takiego było jeszcze do lat 70. nie do pomyślenia‚ spodnie nosiło się wyłącznie ze sportowymi butami na płaskim obcasie), istotnie wydłuża nogi. Noszony do spódnicy czyni sylwetkę smuklejszą i zgrabniejszą.