[b][link=http://blog.rp.pl/bojanczyk/2009/06/25/sukienka-zmienia-historie/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Zaszczytny tytuł zdobyły już kreacje m.in. Johna Galliano, Mary Quant, Junii Watanabe.
46. laureatką została sukienka szmizjerka w groszki w stylu lat 70., którą dla Topshopu zaprojektowała Kate Moss. Wdzięczna, i tania. Kosztuje 60 euro. Ale żeby aż została kreacją roku? Czy w 2008 roku nie było Galliano, Lanvin, Sophii Kokosalaki?
Ta sukienka jest zwyczajnym, mało odkrywczym ciuchem wykonanym maszynowo w skali masowej. Wybrano ją nie za oryginalność, ale za medialność. Osoba autorki jest także nie do zlekceważenia. Kate Moss można nie lubić, ale dla młodych kobiet stała się postacią ikoniczną. Nieważne, że wciąga kokainę i zadaje się z podejrzanymi facetami. Każda rzecz, którą włoży, naśladowana jest przez miliony fanek. I to ona ma wpływ na wygląd kobiet, dużo większy niż najbardziej wyszukana i nienadająca się do noszenia kreacja haute couture.
Ten werdykt jest symptomem zmiany, która nastąpiła w modzie początku XXI wieku. Podobnej do tej, która zdarzyła się 100 lat temu, kiedy po I wojnie kobiety nie wróciły do długich sukni, długich włosów i gorsetów. Albo do tej w 1968 roku, kiedy po buntach młodzieżowych masowo przerzuciły się na mini i spodnie.