Reklama
Rozwiń

Jak i gdzie się nie ubierać

Jedni przychodzą w smokingu, inni w dżinsach. Czy potrzebna jest etykieta ubraniowa w czasach indywidualizmu?

Aktualizacja: 04.11.2009 20:32 Publikacja: 04.11.2009 19:10

Jak i gdzie się nie ubierać

Foto: ROL

Przebojem sezonu są w tym roku legginsy. Podkręcają wygląd tradycyjnej marynarki, wygląda się w nich młodziej i zadziorniej. Latem dziewczyny nosiły je jak rajstopy, bez spódnicy. 15 lat temu byłby to szok.

Czasy się zmieniają, sposób ubierania się rozluźnia, żeby nie powiedzieć: niechlujnieje. Rozkład zapoczątkowała rewolucja obyczajowa 68 roku, ale po niej punk, grunge, dekonstrukcja, styl emo nadal coś odrzucały.

Moda usuwa z naszej garderoby rzeczy klasyczne. Zasady się relatywizują. Na przykład czarny. To ulubiony kolor współczesności, kod młodzieży i wolnych zawodów. Jego konotacje żałobne się zatarły, chociaż wciąż kojarzy się ze smutkiem. Na forach internetowych powraca pytanie, czy na ślub można iść w czarnej sukience. W czasach, gdy na pogrzeb można przyjść już prawie w kostiumie kąpielowym.

Łamanie zasad jest dowodem kreatywności. Ekstrawagancja skupia na sobie uwagę. Niedawno na pokazie Kenzo siedział obok mnie mężczyzna w stroju pasterza z Kirgizji, a dwa rzędy dalej – średniowieczna dama. Granice tego, co dopuszczalne, wyznaczają telewizja i show -biznes, czyli Lady Gaga, Doda, Jola Rutowicz.

[srodtytul]Porządek odpicowany [/srodtytul]

Jak się ubrać do sądu? Na rozmowę o pracę, do opery? Jak ma wyglądać pani domu na przyjęciu, a jak goście? Smoking czy tylko garnitur? Czy dziś ktokolwiek chce przestrzegać kodeksu ubraniowego?

– Ludzie są zagubieni w tym, co proponuje moda – mówi Krzysztof Łoszewski, stylista, wykładowca w Akademii Dyplomatycznej. – Myślę, że z formalnymi okazjami mamy mniej kłopotów, w pracy mniej więcej wiadomo, co wolno. Poza pracą każda sytuacja wymaga wyczucia. Przyszedłem do znajomego na urodziny w białej koszuli. On przyjął mnie w wyrzuconej na wierzch wielkiej bluzie w kratę. Coś się tak odpicował? – mówi. Poczułem się, jakbym to ja popełnił faux pas. A przecież staranność ubrania jest wyrazem szacunku dla gości.

W filharmoniach i teatrach starsze pokolenie stara się wyglądać lepiej niż na co dzień, młodsi przychodzą, jak chcą. Teatr przestał być świątynią. Trzeba jednak przyznać, że garnitury na przedstawieniu Warlikowskiego wyglądałyby śmiesznie.

W starej Europie rytuały przetrwały. Gdzie i jak się ubrać, należy do umowy społecznej. Śluby z kapeluszami, żakietami dla panów (tzw. frakami dziennymi) i uroczystymi sukienkami dla druhen to w Anglii i Francji wcale nie rzadkość. Na chrzty ubiera się dzieci w sukienki przekazywane z pokolenia na pokolenie. W klubach angielskich dżinsy i szorty nie uchodzą, a mężczyźni, jeśli jedzą kolację w jadalni, muszą być w marynarkach. Na kolację do prywatnego domu nie przychodzi się w sportowym ubraniu, chociaż tu także rządzą zasady środowiskowe. Architekci, artyści, pracownicy branży reklamowej mają luźniejsze uniformy.

[srodtytul] Byle nie w podkoszulku [/srodtytul]

Kiedyś znajomy zabrał mnie w Paryżu na przyjęcie. Nie wspomniał, że na zaproszeniu była wzmianka: "krawat, długa suknia". Poszłam w krótkiej sukience. Czułam się głupio (była tam Catherine Deneuve). Goście taktownie udawali, że nie widzą faux pas. We Francji taka adnotacja to normalna rzecz. U nas także na oficjalnych zaproszeniach często stoi "strój wieczorowy obowiązkowy". Organizatorom najczęściej chodzi o to, żeby goście nie przyszli w podkoszulku.

Rzeczywistość służbowa ma inne prawa. Firmy cywilizują zachowania pracowników, narzucając dress cody, organizując kursy ze stylistami. Ale kiedy się wyznaczy dopuszczalną długość paznokci i szerokość nogawki spodni, to zaraz wykwitają parodie tych regulaminów. Jednak można zrozumieć pracodawców, którzy nie życzą sobie panien z tipsami i z gołym brzuchem za biurkami w banku. Zdaniem Łoszewskiego w Polsce kobiety w pracy podkreślają swoją kobiecość. Nawet za bardzo.

– Moja znajoma z Brukseli jest doradcą finansowym w Unii. Idąc na spotkanie, zakrywa ręce i nosi spodnie. U nas spotkałem panią na stanowisku, która miała w pracy rajstopy w kratę – mówi.

– Zanim wprowadzono business casual, na Wall Street wszyscy ubierali się w ciemne garnitury. To była niepisana zasada i nikomu nie przyszłoby do głowy ją złamać – mówi Christopher Smith, prawnik z Wirginii mieszkający od 14 lat w Warszawie. Gdy pojawiło się pojęcie "casual", trzeba było je uściślić.

[srodtytul]Smoking kreatywny [/srodtytul]

Jest w "Lalce" Prusa scena, gdy Wokulski, wybierając się do Łęckich na obiad o 6 po południu, zastanawia się, czy włożyć surdut czy frak. "Jeżeli włożę frak, myślał, wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów, które mnie w rezultacie nie obchodzą. A jeśli włożę surdut, mogę Łęckich obrazić (...) Ubrał się w końcu w garnitur frakowy i stanąwszy przed lustrem, uczuł zadowolenie". Dzisiaj nie miałby podobnych wątpliwości.

– Dzisiaj fraka używają tylko dyrygenci i soliści niektórych orkiestr – mówi Smith. – Modny jest smoking kreatywny: zestawiony z T -shirtem, dżinsami, rozpiętą koszulą. A smoking z muszką jest tak doskonałą kombinacją. Po co to zmieniać? Sam czuję się winny łamania zasad. Do filharmonii w Budapeszcie poszedłem w dżinsach. Ale innym razem w operze w Nowym Jorku siedział przede mną facet w czapce bejsbolowej. Co można zrobić?

[ramka][b]Dr hab. Piotr Wróblewski, socjolog kultury, Uniwersytet Śląski [/b]

Osoba, która chce lepiej funkcjonować w grupie, musi odczytać wcześniej zasady jej zachowania – także te dotyczące ubioru. To część socjalizacji antycypującej. W Polsce już wykształciły się kody środowiskowe. Prawnicy i studenci kończący prawo ubierają się tak jak w serialu "Ally Mc Beal" albo w "Magdzie M". Mężczyźni w garnitur dwuczęściowy, kobiety w kostium. Dla informatyków wzorem jest Bill Gates. Nauczyciele też ubierają się podobnie. Panie – spodnie lub spódniczka za kolana, bluzka, sweterek. Panowie – spodnie raczej nie dżinsowe, koszula, sweter lub marynarka.

Często ludzie uważający się za elitę elit chcą pokazać swoją odmienność. Ich nonkonformizm to postawa – "ja się z tym nie liczę". Łamią kody społeczne, ale tak tworzy się nowy kod. Jeśli ktoś przychodzi na koncert w dżinsach, to nie z Auchan, tylko w levisach za 200 zł albo w spodniach z dziurami za 1000 zł. Liczy się, kto, gdzie i przy jakiej okazji daną rzecz obnosi. Ubranie jest manifestacją zamożności i stylu grupy społecznej.

Polacy w przemyślany sposób ubierają się do pracy, do kościoła, na koncert i na zakupy. W centrach handlowych wystrojeni reprezentanci naszej "klasy próżniaczej" przechadzają się z minami renesansowego kupca weneckiego – spokojnie i dostojnie, ale w parach. [/ramka]

Przebojem sezonu są w tym roku legginsy. Podkręcają wygląd tradycyjnej marynarki, wygląda się w nich młodziej i zadziorniej. Latem dziewczyny nosiły je jak rajstopy, bez spódnicy. 15 lat temu byłby to szok.

Czasy się zmieniają, sposób ubierania się rozluźnia, żeby nie powiedzieć: niechlujnieje. Rozkład zapoczątkowała rewolucja obyczajowa 68 roku, ale po niej punk, grunge, dekonstrukcja, styl emo nadal coś odrzucały.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem