Szwedzki stół (smörgasbord) powstał w XVI w. Był to stół przekąsek do wódki, które serwowano w oczekiwaniu na obiad. Prosto ze spiżarni wykładano na niego chleb, masło, sery, ryby i mięso. Goście, którzy zajeżdżali wozami zaprzężonymi w konie, wstępowali do salonu i pili alkohol, zagryzając zimnymi zakąskami.
Dania stawiano w obojętnej kolejności, jednak Tore Wretman, współzałożyciel Akademii Gastronomicznej, zaprowadził porządek na tym narodowym stole i rozsławił go w świecie. Wretman wymyślił pięć rundek podchodzenia po zakąski. W pierwszej miał być śledź i sery. W następnej łosoś i węgorz. Przy trzecim podejściu należało skosztować pasztet, mielonkę z cielęciny, a w czwartym klopsiki i pokusę Janssona – ziemniaki zapiekane z anchois w śmietanie. Na ostatek pozostawały desery: ryż á la Malta, placek z jabłkami, ponczowy tort i sałatka z owoców.
Jednak praca nad koncepcją szwedzkiego stołu nie zakończyła się na pięciu rundkach Wretmana. Gert Klötzke, profesor gastronomii w Umea i doradca przy ustalaniu menu na noblowskie bankiety, uważa, że rundek powinno być osiem. Swoją tezę zawarł w książce „Szwedzki stół”.
[srodtytul]Szczepieni goście[/srodtytul]
W tym roku na noblowskim bankiecie goście nie musieli jednak osiem razy podchodzić do stołu. Odbył się 10 grudnia – w rocznicę śmierci Alfreda Nobla – na cześć 12 laureatów, w tym aż pięciu kobiet. W corocznej fecie w sztokholmskim ratuszu tradycyjnie bierze udział rodzina królewska.