Czy Chopin był dandysem? „Był dystyngowany. Była to dystynkcja naturalna, wyrażająca się szczególnie w sposobie bycia, jak w wyglądzie zewnętrznym, o który dbał bardzo” pisał Wilhelm Lenz, uczeń kompozytora.
Ubierał się ze starannością. Drobny, chorobliwie chudy (przy wzroście 170 cm ważył 43 kg), z małymi stopami, sylwetką wpisywał się w modę pierwszych dekad XIX wieku, która nakazywała mężczyźnie kształty prawie kobiece: spadziste ramiona, zarysowaną talię, wystające biodra. Cenił dobre mydła i wody zapachowe, otaczał się pięknymi przedmiotami. Spis inwentarza, jaki sporządzono po jego śmierci, a który opublikował „Rocznik Chopinowski”, wymienia m.in. zegar i komodę Boulle’a, kilimy haftowane tapiserią, chińskie wazy.
[srodtytul]Krój kiulotek[/srodtytul]
Jaką wagę przywiązywał do ubrania, jak znał się na nim, jak sprecyzowane miał wymagania, mówią jego listy (cytuję za książką Ryszarda Przybylskiego „Cień jaskółki”). Już w wieku 15 lat w liście do Jana Białobłockiego Fryderyk komunikował: „Mam nowe kiulotki z kortu rojalnego... dobrze zrobione (choć to ostatnie nieprawda), nową chustkę na szyję, czyli innym terminem, bobyś może tego nie zrozumiał, krawatę...”. Już wtedy wiedział, że kiulotki, czyli spodnie, są źle skrojone.
W Paryżu miał własnego szewca i rękawicznika. Fraki zamawiał u Dautremonta, kapelusze u Duponta, buty u Browna.