Były wokalista Led Zeppelin zawsze imponował niezależnością. Dlatego po koncercie Zeppelinów w 2007 r. odrzucił ofertę milionów euro za światowe tournée – wolał zająć się kameralną płytą „Raising Sand” nagraną z Alison Krauss. Upewnił się, że miał rację, gdy została obsypana nagrodami Grammy.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Clapton+Eric&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Eric Clapton na Empik rp.pl[/link][/wyimek]
Ale najnowszy kompakt jest słaby. Tylko pierwsza piosenka „Angel Dance” ma siłę. Przy następnych można zasnąć. Nie podoba mi się też, że – w kontrze do Led Zeppelin – Plant występuje pod szyldem Band of Joy, zespołu, w którym grał z Johnem Bonhamem. Nowa płyta nie ma żadnego związku z nagraniami tamtej grupy.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Plant+Robert&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Robert Plant na Empik rp.pl[/link][/wyimek]
Inne są motywacje Phila Collinsa. Sięgnął po przeboje czarnych śpiewaków wytwórni Motown, bo słuchał ich jako nastolatek. Kojarzą mu się ze szczęśliwym dzieciństwem i, miejmy nadzieję, pozwolą wyjść z poważnych kłopotów. Po tłustych latach 80. padł ofiarą muzycznej zmiany warty. Pogubił się w życiu prywatnym, miał problemy ze zdrowiem. Może już nigdy nie zagra na perkusji. Pociechę znalazł w hitach młodości.