Odkurzamy domowe archiwa

Ze strychu, piwnicy czy szuflady – co zrobić z odkrytymi przypadkiem rodzinnymi fotografiami, numizmatami, znaczkami? Najlepiej zapytać specjalistów. Okazja ku temu nadarza się już dziś.

Aktualizacja: 29.12.2010 11:57 Publikacja: 29.12.2010 11:56

Xenia Uranova z pomocą fundacji opisała i zdigitalizowała ponad 350 amatorskich zdjęć Jana Eberta

Xenia Uranova z pomocą fundacji opisała i zdigitalizowała ponad 350 amatorskich zdjęć Jana Eberta

Foto: Forum, Darek Golik DG Darek Golik

Każdy może do nas przyjść i dowiedzieć się, jak chronić swoje zdjęcia – zachęca Karolina Lewandowska, szefowa fundacji Archeologia Fotografii, która dziś organizuje Dzień Otwarty.

Odbędzie się on pod hasłem „Odkurzamy domowe archiwa” w kamienicy przy ul. Nowogrodzkiej 18a/8a (w godz. 12 – 18). Działa tu też powiązana z organizacją galeria Asymetria.

– Często posiadamy w swoich domach archiwalia, które mają nie tylko wartość sentymentalną – podkreśla Lewandowska. Nie problem się na nie natknąć, szczególnie podczas świąteczno-noworocznych porządków.

Fundacja podpowiada, jak uporządkować i zabezpieczyć takie odkrycia. Robi to w ramach projektu „FotoRejestr”.

[srodtytul]Z prywatnych zbiorów [/srodtytul]

To pionierskie działanie na polskim gruncie. Ma ono na celu nie tylko popularyzację idei archiwizacji i digitalizacji, lecz także odnalezienie oraz promocję ciekawych kolekcji instytucjonalnych i prywatnych. – W przypadku osób prywatnych pomagamy zeskanować, oczyścić czy zakonserwować prace, które mają wyjątkową wartość artystyczną lub dokumentalną.

A wybrane fotografie umieszczamy w naszej bazie – mówi Lewandowska.

Tak jest chociażby w przypadku kolekcji Władysława Pawelca, znanego warszawskiego portrecisty i twórcy kobiecych aktów. Jej opisania podjęła się jego wnuczka. Teraz jest stałym gościem fundacji.

– Dziadek umarł w 2004 roku, gdy miałam 18 lat. Mieszkałam z nim i wiedziałam, co mniej więcej kryją jego archiwa – mówi studentka historii sztuki.

– I choć zawsze chciałam je uporządkować, to nie spodziewałam się, że jest to tak czasochłonne wyzwanie.

Dziewczyna ma do skatalogowania kilkanaście tysięcy zdjęć i negatywów. Znalazła wśród nich m.in. fotografie mody z lat 60. ubiegłego wieku. Część zostanie zestawiona z fotografiami o tej samej tematyce z Norwegii i w styczniu zaprezentowana na wirtualnej wystawie, inaugurującej portal www.fotorejestr.net.

[srodtytul]Wspomnienia z wakacji[/srodtytul]

Dzięki trwającej do jesieni przyszłego roku akcji fundacji zastosowanie znajdują nie tylko fotografie profesjonalistów. Drugie życie dostać mogą też prace amatorskie.

Za przykład wystarczy wziąć zbiory rodzinne Jana Eberta. Ostatnio zdjęcia wykonane przez emerytowanego inżyniera z Warszawy posłużyły za ilustracje wydanej przez fundację Bęc Zmiana książki „Za fotografię! W stronę radykalnego programu socjologii wizualnej” autorstwa Rafała Drozdowskiego i Marka Krajewskiego.

Wszystkie prace pochodzą z lat 60. i 70. ubiegłego wieku i zostały zrobione... na wakacyjnych wypadach za miasto.

– Dokumentują chwile niezwykłe, czyli nie dom czy pracę, ale rodzinne wyjazdy – mówi Xenia Uranova, dzięki której zdjęcia ujrzały światło dzienne. Pochodząca z Kaliningradu artystka audiowizualna do Polski przyjechała dzięki stypendium Narodowego Centrum Kultury.

– Na zdjęcia Eberta, dziadka mojego chłopaka, trafiłam przypadkiem – mówi. Stało się to podczas listopadowego spotkania u jego rodziny.

– Dziadek od lat 50. podróżował po Polsce i Europie ze swoją żoną i synami. Skrupulatnie omijał przy tym ośrodki wczasowe czy kempingi, przy okazji dużo fotografując – mówi dziewczyna. – Jego zdjęcia ujęły mnie swoją estetyką i brakiem pretensji do bycia sztuką – mówi artystka. Nie bez znaczenia była też oczywiście wartość dokumentalna.

Dla dziadka ta kolekcja fotografii to jednak przede wszystkim zapis przeżyć.

– To niesamowite, że do dziś pamięta każdą sytuację – mówi Uranova. I podkreśla, że nie „odświeżenie” ponad 300 slajdów, a ingerencja w te emocje była dla niej największym wyzwaniem podczas ostatnich tygodni.

– Pewnie dlatego tak bardzo obawiałam się, że niechcący zmienię porządek, jaki już obowiązuje w jego zbiorach. Dziadek ma tu wszystko opisane według swojego schematu.

[srodtytul]Akcje pod żelazkiem[/srodtytul]

Ale nie ochrona oryginalnego sposobu opisu zbiorów jest po latach największym wyzwaniem dla spadkobierców kolekcji. Najważniejsze jest ich zabezpieczenie przed niszczeniem.

W wypadku fotografii to przede wszystkim uchronienie zdjęć, slajdów lub negatywów przed wilgocią.

Podobne zasady obowiązują w wypadku odnalezionych w domowych archiwach kolekcji pocztówek, banknotów, akcji czy znaczków.

– W wypadku klaserów istotne jest też ich ustawienie – podkreśla Marek Topczewski, prezes okręgu warszawskiego Polskiego Związku Filatelistów.

– Powinny zawsze stać pionowo, tak by niepotrzebnie nie przygniatać znaczków znajdujących się na dole.

Specjalista podkreśla jednak, że pierwszym krokiem po znalezieniu zbiorów powinno być spotkanie z fachowcami.

– Wartość niektórych znalezisk często nie ogranicza się jedynie do sentymentów – mówi. – Często przychodzą do nas wnukowie kolekcjonerów. Określamy szacunkowo wartość ich odkryć z szafy, analizując m.in. stan ewentualnego zagrzybienia, udzielamy dokładnych wskazówek m.in. co do pielęgnacji – mówi Topczewski.

Taka szacunkowa wycena i porady są bezpłatne. Zapłacić trzeba ewentualnie za ekspertyzy. Podobnie jest w przypadku numizmatów, do których warto podejść z nie mniejszą starannością.

– Nie wszystko, co się błyszczy, ma wartość – podkreśla Zbigniew Nesterowicz, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego. – Zamiast więc od razu czyścić, reperować znaleziska samemu, lepiej przynieść je do specjalisty – podkreśla i dodaje, że patyna też ma swoją kolekcjonerską wartość.

O tym, jak bardzo trzeba być ostrożnym, obcując ze „skarbami” dziadka, świadczyć może przywołana przez Nesterowicza opowieść.

– Ostatnio spotkałem się ze starszą panią, która zanim przyszła po poradę do towarzystwa, sama postanowiła odświeżyć odnalezioną w szufladzie akcję z końca XIX wieku – mówi. Jak to zrobiła? – Wyprasowała ją.

W efekcie dokument nieodwracalnie zmienił kolor. Strata była wymierna.

– Kosztowało to jego właścicielkę około 2 tys. zł – wylicza Nesterowicz.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/548648_Na-ratunek-skarbom-dziadka.html]Czytaj w "Życiu Warszawy"[/link][/ramka]

Każdy może do nas przyjść i dowiedzieć się, jak chronić swoje zdjęcia – zachęca Karolina Lewandowska, szefowa fundacji Archeologia Fotografii, która dziś organizuje Dzień Otwarty.

Odbędzie się on pod hasłem „Odkurzamy domowe archiwa” w kamienicy przy ul. Nowogrodzkiej 18a/8a (w godz. 12 – 18). Działa tu też powiązana z organizacją galeria Asymetria.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Festiwal Eufonie to sieć muzycznych powiązań
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Kultura
Co artyści powiedzą o władzy
Kultura
Dyrektor państwowego instytutu złożyła rezygnację. Teraz ją wycofuje i oskarża ministerstwo
Kultura
Marina Abramović w Zurychu
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Kultura
Pierwszy weekend MSN: 50 tysięcy zwiedzających
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni