Między artystą a widzem

Od czasu Złotego Lwa zdobytego na biennale w Wenecji nie traci formy. Jest mistrzem kolażu, czego dowiódł znów w CSW. Z Kobasem Laksą rozmawia Anna Kilian

Publikacja: 01.01.2011 15:23

„Roller Coaster Warszawa” Kobasa Laksy była pokazywana podczas zbiorowej wystawy „Przyszłość nie jes

„Roller Coaster Warszawa” Kobasa Laksy była pokazywana podczas zbiorowej wystawy „Przyszłość nie jest tym, czym była” w Centrum Sztuki Współczesnej. Artysta jednak zapowiada odejście od swych genialnych kolaży osadzonych w pejzażu Warszawy.

Foto: CSW

[b]Co sprawiło, że od kilku lat zajmuje się pan Warszawą i jej pejzażem, który dzięki pana kolażom nabiera zupełnie nowych znaczeń?[/b]

[b]Kobas Laksa:[/b] Zająłem się Warszawą, bo uważam, że ze wszystkich metropolii, które dotychczas poznałem, to właśnie nasza stolica ma w sobie najwięcej rozpadu, chaosu i smutku. Ale już za długo robię takie kolaże, kończę z tym.

[b]Ale to one zapewniły panu największy z dotychczasowych sukcesów. W 2008 r. na 11. Biennale Architektonicznym w Wenecji pan i Nicolas Grospierre zdobyliście Złotego Lwa dla polskiego pawilonu za kolaże przedstawiające życie po życiu budynków. [/b]

Ten projekt to było ciekawe wyzwanie. Zamieniłem m.in. BUW w centrum handlowe, bazylikę w Licheniu w aquapark, biurowiec przy rondzie ONZ w cmentarz, budynek Metropolitan w więzienie…

[b]W tym roku zorganizował pan w Spycimierzu (gmina Uniejów, województwo łódzkie) projekt plenerowy „Spycifestum“, w Boże Ciało 3 czerwca. Usypał pan tam z mamą dywan z kwiatów, a na nim napis: „Panie, ratuj nas, giniemy”, pochodzący z Ewangelii według św. Mateusza. To piękne słowa, jednak w kontekście wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu mogły nosić znamiona prowokacji.[/b]

Prowokacja jest narzędziem prymitywnym i już się w sztuce zużyła. Nie chciałem prowokować. Te słowa skojarzyły mi się najmocniej z powstańczymi zrywami w naszej historii, miały więc dla mnie konotację historyczną, a nie religijną. Ale muszę przyznać, że lubię naszą specyficzną, lokalną religijność i rytuały z nią związane. Podobają mi się też te małe obrazki rozdawane przez księży chodzących po kolędzie. Mam całą kolekcję. Są takie mroczne… Na przykład obrazek znany jako „Jezu, ufam Tobie” – coś wylewa się z serca Jezusa, jakieś promienie laserowe, biel skontrastowana jest z ostrą czerwienią, Jezus wygląda, jakby wyszedł z krypty… Ta plastyczność jest bardzo mroczna, wręcz diabelska, rodem z horroru. Jej korzenie są naturalnie oczywiste – kiedyś Kościół usiłował straszyć człowieka, by go sobie podporządkować. Pod względem plastyczności jest on bardzo konserwatywny i to mnie artystycznie fascynuje.

[b][link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/549371_Miedzy-artysta-a-widzem.html]Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link][/b]

[b]Co sprawiło, że od kilku lat zajmuje się pan Warszawą i jej pejzażem, który dzięki pana kolażom nabiera zupełnie nowych znaczeń?[/b]

[b]Kobas Laksa:[/b] Zająłem się Warszawą, bo uważam, że ze wszystkich metropolii, które dotychczas poznałem, to właśnie nasza stolica ma w sobie najwięcej rozpadu, chaosu i smutku. Ale już za długo robię takie kolaże, kończę z tym.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"