W przypadku ludzi pokazanych w brytyjskim filmie miłość do fauny miała katastrofalne skutki. 42-letni Ron uchodził za człowieka miłego, uporządkowanego, choć odludka. Mieszkał w swej kawalerce sam, nie utrzymywał kontaktów towarzyskich. Nie lubił głośnych sąsiadów, potrafił wyłączyć im prąd w czasie imprezy. Ale z jednym z sąsiadów spotykał się przy skrzynce na listy. Któregoś razu zaproponował, że pokaże mu swoich ulubieńców. – Spędzał z nimi mnóstwo czasu – opowiada w filmie mężczyzna.
Ron nazywał je jaszczurkami. Sąsiad był jednak zszokowany, gdy zobaczył pełzające po całym mieszkaniu wielkie gady. W rzeczywistości było to gigantyczne terrarium, do którego Ron był jedynie dodatkiem. Przerażony gość stwierdził, że Ron nie panuje nad gadami, gdy zobaczył, jak większe osobniki rzucały się na mniejsze. Koledzy z pracy pamiętają, że Ron nieraz przychodził do pracy poraniony. Żadnemu z nich nie przyszło jednak do głowy, że sprawcami są jego ulubieńcy.
Niepokoić zaczęli się dopiero wtedy, gdy przez kilka dni nie pojawił się w firmie. Kiedy policjanci sforsowali drzwi mieszkania, ich oczom ukazał się przerażający widok: szczątki Rona walały się po podłodze. Śledztwo wykazało, że kilka dni przed śmiercią mężczyzna został ukąszony przez jedną ze swoich jaszczurek, co spowodowało zapalenie. Ron słabł, lecz nie szukał pomocy medycznej, bo wtedy wydałoby się, że trzyma swą menażerię nielegalnie. Osłabionego zaatakowały w końcu głodne gady...
Szczęścia nie miała też Aleksandria, którą śmiertelnie ukąsił jeden z hodowanych przez nią węży. Choć były to okazy wyjątkowo jadowite, kobieta nie trzymała ich w terrariach, ale pozwalała swobodnie poruszać się po swoim mieszkaniu.
– Żaden hodowca nie spodziewa się ataku – wyjaśnia pracownik zoo w Kentucky. To wyjątkowe miejsce, w którym znajduje się największa na świecie kolekcja niebezpiecznych węży. Hoduje się je, by uzyskiwać jad do surowicy. Mimo, że zajmują się tym fachowcy, twierdzą, że codziennie ryzykują życie...