Pies pogryzł córkę szefa SLD Grzegorza Napieralskiego

Wilczur biegający w środku dnia bez smyczy i kagańca zaatakował siedmioletnią Alę – córkę posła Grzegorza Napieralskiego. Poważnie ugryzł ją w bok

Publikacja: 25.06.2011 01:02

Grzegorz Napieralski

Grzegorz Napieralski

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Do zdarzenia doszło w środę, gdy dzieci z pierwszej klasy świętowały na pikniku na Polu Mokotowskim rozdanie świadectw szkolnych.

– Moja córka bawiła się w grupie z innymi dziewczynkami. Na pewno nie zaczepiała psa. Nawet go nie widziała. Z tego, co mówią świadkowie, rzucił się na nią nagle z tyłu i zatopił zęby w okolicy nerek – mówi Grzegorz Napieralski.

Właścicielka psa na widok agresji zwierzaka zaczęła... uciekać. Prawdopodobnie był to jej „sposób" na jak najszybsze odciągnięcie psa od dziecka. Owczarek rzeczywiście pobiegł za nią. Nikt ich wtedy nie gonił. W pobliżu nie było straży miejskiej, która mogłaby zainterweniować.

– To było najgorsze. Nie wiedzieliśmy, co to za pies, czy był szczepiony, czy Alę czeka seria bolesnych zastrzyków przeciw wściekliźnie – opowiada szef SLD.

Dziewczynka została odwieziona do szpitala, a właścicielka psa dopiero następnego dnia sama zgłosiła się na policję i pokazała aktualne badania czworonoga. – Dobrowolnie poddała się karze. Za spowodowanie zagrożenia przez niezabezpieczenie psa otrzyma mandat w wysokości do 250 zł. Sprawa zostanie skierowana do sądu. A pies jest na 15-dniowej obserwacji – wyjaśnia rzecznik Komendy Stołecznej Policji Maciej Karczyński.

Na Polu Mokotowskim pies biegający bez kagańca po alejkach czy bawiący się z właścicielem na trawie to widok normalny. – Ale jednak jest to wykroczenie i wielokrotnie interweniujemy w takich przypadkach – stwierdza Katarzyna Dobrowolska z biura prasowego straży miejskiej.

Nie była jednak w stanie podać w piątek, jak liczne patrole są na terenie Pola i jak częste są takie upomnienia lub kary nakładane na niesubordynowanych właścicieli. Ci wręcz zaanektowali część terenu, by zapewnić pupilom kilka chwil swobody.

– Takich interwencji jest nawet dwukrotnie więcej niż rok temu. Kilkadziesiąt w miesiącu – słyszymy od funkcjonariusza straży. Statystyka jest wyższa, bo strażnicy są „uczuleni" na właścicieli, którzy nie sprzątają kup swoich pupili. Siłą rzeczy zwracają też baczniejszą uwagę na psy bez smyczy i kagańców. W środę jednak ich zabrakło.

Czytaj także w Życiu Warszawy Online

Do zdarzenia doszło w środę, gdy dzieci z pierwszej klasy świętowały na pikniku na Polu Mokotowskim rozdanie świadectw szkolnych.

– Moja córka bawiła się w grupie z innymi dziewczynkami. Na pewno nie zaczepiała psa. Nawet go nie widziała. Z tego, co mówią świadkowie, rzucił się na nią nagle z tyłu i zatopił zęby w okolicy nerek – mówi Grzegorz Napieralski.

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką