Artykuł pochodzi z tygodnika "Uważam Rze"
USA, Wielka Brytania, Irlandia, Austria czy Niemcy – to tylko kilka krajów, gdzie polskie audycje rozbrzmiewają w eterze i prezentują polską muzykę. Często taką, która ma problemy z zaistnieniem w misyjnych rozgłośniach publicznych, nie wspominając o ogólnopolskich stacjach komercyjnych. Debiutanci stają się bardziej rozpoznawalni wśród Polonii i przedstawicieli innych nacji niż nad Wisłą.
– Smutne, ale prawdziwe – mówi Dawid Pasek, lider grupy LiteMotiv. Co jest powodem takiego stanu rzeczy?
W marcu 2011 r. polski parlament znowelizował ustawę z roku 1992, według której jedna trzecia nadawanych utworów w polskich rozgłośniach ma być polska, tyle że 60 proc. z owej ustawowej puli musi być emitowane między północą a godz. 5. Wprowadzenie w życie ustawy wywołało protesty radiowców. W wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej" Adam Czerwiński, dyrektor muzyczny RMF FM, powiedział: „Będziemy zmuszeni do grania piosenek, których nikt nie lubi, byle tylko spełnić wymogi ustawy. Z badań prowadzonych przez stację od ponad 10 lat wynika, że polskich piosenek akceptowanych przez słuchaczy nad Wisłą jest niewiele".
Podlizując się targetowi
Ale skąd Polacy mają wiedzieć, że czegoś nie lubią, skoro w eterze rodzimych produkcji jest jak na lekarstwo?