Z eteru do sieci

Coraz więcej rodzimych zespołów rockowych debiutuje w stacjach internetowych albo w rozgłośniach zagranicznych. Przez polskich radiowców są odrzucane

Publikacja: 15.07.2012 09:42

Piotr Pawłowski z grupy Made In Poland przekonuje, że radiowcy unikają prezentowania debiutantów spo

Piotr Pawłowski z grupy Made In Poland przekonuje, że radiowcy unikają prezentowania debiutantów spoza targetu swojej stacji, gdyż boją się stracić pracę

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

Artykuł pochodzi z tygodnika "Uważam Rze"

USA, Wielka Brytania, Irlandia, Austria czy Niemcy – to tylko kilka krajów, gdzie polskie audycje rozbrzmiewają w eterze i prezentują polską muzykę. Często taką, która ma problemy z zaistnieniem w misyjnych rozgłośniach publicznych, nie wspominając o ogólnopolskich stacjach komercyjnych. Debiutanci stają się bardziej rozpoznawalni wśród Polonii i przedstawicieli innych nacji niż nad Wisłą.

– Smutne, ale prawdziwe – mówi Dawid Pasek, lider grupy LiteMotiv. Co jest powodem takiego stanu rzeczy?

W marcu 2011 r. polski parlament znowelizował ustawę z roku 1992, według której jedna trzecia nadawanych utworów w polskich rozgłośniach ma być polska, tyle że 60 proc. z owej ustawowej puli musi być emitowane między północą a godz. 5. Wprowadzenie w życie ustawy wywołało protesty radiowców. W wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej" Adam Czerwiński, dyrektor muzyczny RMF FM, powiedział: „Będziemy zmuszeni do grania piosenek, których nikt nie lubi, byle tylko spełnić wymogi ustawy. Z badań prowadzonych przez stację od ponad 10 lat wynika, że polskich piosenek akceptowanych przez słuchaczy nad Wisłą jest niewiele".

Podlizując się targetowi

Ale skąd Polacy mają wiedzieć, że czegoś nie lubią, skoro w eterze rodzimych produkcji jest jak na lekarstwo?

– Dziś dziennikarze radiowi, bez względu na to, czy pracują w radiu publicznym, czy komercyjnym, obawiają się prezentować utwory spoza targetu stacji – mówi Piotr Pawłowski, basista legendarnej grupy Made In Poland, lider Shipyard. – Mam wrażenie, że dzisiaj dziennikarze odczuwają większy strach niż ich poprzednicy z lat 80. Bo dziś etat jest luksusem, wtedy był czymś oczywistym. Trzeba mieć mocną pozycję, by puszczać to, co się chce, i wrzucać na playlistę coś, co niesie ze sobą choćby najmniejsze ryzyko odrzucenia przez słuchaczy stacji. Dlatego zdecydowana większość rozgłośni usiłuje podlizać się targetowi, podsuwając mu to, co „ciemny lud być może kupi", albo wyłącznie to, co zna.

Wojciech Jagielski, dyrektor muzyczny innego komercyjnego potentata – Radia Zet, twierdził po wprowadzeniu ustawy, że „zmiany nie są dramatyczne„. Wolałby jednak, żeby o obecności na antenie nagrań decydowała jakość polskiej muzyki, a nie ustawodawca. Członkowie Big Cyca mówią wprost od wielu lat o cenzurze mentalnej w polskich mediach. W wywiadzie dla miesięcznika „Wyspa„ Jacek Jędrzejak, basista i wokalista grupy, w ostry sposób opisał sytuację w polskim eterze:

„Prezenterzy boją się piosenek kontrowersyjnych. Takie RMF czy taka Zetka puszczają z uporem maniaka raperskie kapele składające się ze złodziei telewizorów na Bronksie, bo ich tekstów i tak nie rozumie 80 proc. słuchaczy. Wojtek Jagielski jest dla polskiej muzyki gorszym szkodnikiem niż stonka ziemniaczana i dziwię się, że jeszcze nikt nie potraktował go azotoksem. Nie rozumiem, jak ktoś z zupełnie zatraconym zmysłem kreacji może pracować w radiu„.

Miło, ładnie i przyjemnie...

W zgodnej opinii większości polskich muzyków kto gra pop, ten może zawojować listy przebojów i pojawić się na playlistach.

– Pop jest nastawiony na kopię z Zachodu, co oznacza natychmiastowe pożarcie – mówi Bodek Pezda, szef wytwórni 2.47 Production, ekslider formacji Agressiva 69, obecnie muzyk Made In Poland, 2Cresky, Heart & Soul. – W Polsce bronią się projekty ludyczne albo te z domieszką folku. Zawsze jest możliwość, że drzemie w nich potencjał trafienia pod strzechy. Ale wygląda to tak, że w Polsce nagrywa się bardzo mało dobrych radiowych utworów i większość fajnych pochodzi z zagranicy.

Debiutanci najczęściej trafiają na anteny Trójki i Czwórki Polskiego Radia. Gorzej z polskim graniem w Jedynce. Sam się o tym przekonałem, kiedy przygotowywałem dla tej stacji korespondencję z Irlandii.

Pewnego razu poprosiłem, aby na zakończenie mojej relacji ze Szmaragdowej Wyspy wyemitowano nagranie Kobranocki „Kocham cię jak Irlandię". Usłyszałem, że zespół Kobranocka „nie łapie się w gustach i zainteresowaniach słuchaczy". Zrobiło mi się przykro... Bodek Pezda twierdzi jednak, że tak źle znowu nie jest.

– Gdy przeglądam playlisty, pojawiają się młodzi artyści tylko w państwowej Czwórce i w Trójce, częściej zaś w programach autorskich. Antyradio gra bardziej rocka – zauważa muzyk.

Pojawienie się na playliście nie jest jeszcze gwarantem sukcesu, choć wielkim osiągnięciem jest już sam fakt znalezienia się na niej. Nie wszystkim się to jednak udaje.

– Jak większości zespołów na początku drogi zależy nam na tym, aby choć jeden z utworów zagościł na radiowych playlistach – mówi z nadzieją Dawid Pasek z LiteMotiv. – Próbujemy, wysyłamy nasze EP-ki i czekamy. Miłe jest to, że nasze utwory podobają się Polonii w Irlandii, Wielkiej Brytanii i Austrii.

Jeden z moich znajomych prezenterów z jednej z ogólnopolskich rozgłośni komercyjnych, proszący o anonimowość, nie ukrywa rozczarowania sytuacją.

– Nie podam nazwiska, bo będę miał nieprzyjemności albo wylecę. Zostałem radiowcem, by grać muzykę, którą kocham. Zamiast radości z pracy i kreowania gustów muzycznych Polaków mamy kołchoz. Gramy z komputera playlistę, bez możliwości zagrania czegoś od siebie.

A przecież robię to od prawie 20 lat i mam jako takie pojęcie, co może ludzi zainteresować. Ale... – kończy z naciskiem – tylko kasa, plastik, najniższe gusta liczą się w FM-kołchozie. Reszta jest milczeniem.

W podobnym tonie wypowiada się Justyna Krysiak, wokalistka zespołu Vena Valley. Mimo absencji w mediach debiutancki krążek „Playground" sprzedaje się na dobrym poziomie.

– Nie jest łatwo trafić do rozgłośni, stacji komercyjnych – mówi Justyna Krysiak. – W tych najchętniej słuchanych, skupionych na emisji muzyki docelowo dla szerokiego spektrum słuchaczy, preferowana jest muzyka – mówiąc oględnie – „popularna". Można oczywiście zauważyć pewne wyjątki. Ale gdy mowa o alternatywnym graniu czy rockowych brzmieniach, zasada zawsze jest ta sama: utwór musi trwać trzy minuty z sekundami i posiadać chwytliwy refren. Dopasowując się jednak do tych schematów, nagrywając w najlepszych studiach pod okiem dobrych producentów, nie mamy żadnej gwarancji, że pojawimy się w eterze. Gwarantem sukcesu jest niestety pieniądz. Każda emisja jest hojnie opłacana przez wytwórnie lub sponsorów, a tantiemy odpowiednio szacowane i przelewane na konta twórców, którzy od lat komponują oraz sprzedają teksty czy muzykę.

Wiele zespołów i wykonawców bierze sprawy w swoje ręce, nie oglądając się na łaskę dyrektorów muzycznych stacji – zarówno tych prywatnych, jak i misyjnych. Przykładem jest krakowska grupa DUCH. To jedyny w Polsce zespół, który gra neoclassical rock, a zachodni dziennikarze nazywają go objawieniem akustycznego trip-hopu. Wkrótce pojawi się duży album grupy oraz koncertowe DVD „Live from Basement„.

– Nie jest dla nas frustrujący fakt, że media podchodzą niechętnie do muzyki, która ucieka od ustalonych schematów – mówi Piotr Nowak, założyciel zespołu. – Staramy się, aby nasza muzyka trafiała do jak największego grona odbiorców. I kiedy tylko jest to możliwe, współpracujemy z różnego rodzaju mediami. Wiele da się zrobić, trzeba tylko determinacji i odrobiny pracy.

Internet lekiem na całe zło?

Powoli radio przestaje być potrzebne ludziom młodym i kreatywnym, którzy poszukują czegoś więcej niż miłe, łatwe oraz przyjemne dźwięki. Jeżeli grupa potrafi w cyberprzestrzeni zwrócić na siebie uwagę, to pewne jest, iż na jej koncert przyjdzie sporo fanów. I tak się dzieje w każdym muzycznym zaułku. Stare Dobre Małżeństwo od prawie 25 lat istnieje poza głównym nurtem mediów. Sprzedaje dziesiątki tysięcy płyt, a na koncertach zawsze ma komplet publiczności. Coraz częściej ludzie młodzi szukają muzycznych inspiracji w stacjach i programach internetowych.

– To właśnie te audycje będą kształtować muzyczne gusty, tak jak kiedyś robiła to Trójka – mówi Piotr Pawłowski. – Te czasy już nadeszły i dlatego zewsząd pojawia się tak dużo dobrej, odważnej muzyki. Cała sztuka bycia redaktorem od muzyki będzie zatem polegać w większym stopniu na tym, aby naprawdę nauczyć się odsiewać ziarno od plew. Bo ten najbardziej opiniotwórczy, a więc nieprzewidywalny słuchacz w każdej chwili może sięgnąć po inną muzykę, oczywiście z Internetu.

– W dobie Facebooka często zespół zdobywa popularność w serwisie społecznościowym i potem, gdy zbierze odpowiednią liczbę fanów, jest łatwiejszy do wylansowania – zauważa Bodek Pezda. – Natomiast czy to przekłada się na radio? Raczej nie.

Zadać trzeba jednak pytanie o misyjność mediów publicznych, gdzie powinno się znaleźć miejsce na każdy rodzaj muzyki i przejaw życia kulturalnego. W przeciwieństwie do mediów zachodnich publiczne rozgłośnie w walce o słuchaczy starają się szatą muzyczną upodobnić za wszelką cenę do komercyjnych potentatów. Jako argument w obronie takich praktyk słyszy się stwierdzenie: nie mamy pieniędzy na misyjność, bo wpływy z abonamentu spadają... Zacytuję słowa Donalda Tuska z 29 kwietnia 2008 r.:

„Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi, dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia".

Artykuł pochodzi z tygodnika "Uważam Rze"

USA, Wielka Brytania, Irlandia, Austria czy Niemcy – to tylko kilka krajów, gdzie polskie audycje rozbrzmiewają w eterze i prezentują polską muzykę. Często taką, która ma problemy z zaistnieniem w misyjnych rozgłośniach publicznych, nie wspominając o ogólnopolskich stacjach komercyjnych. Debiutanci stają się bardziej rozpoznawalni wśród Polonii i przedstawicieli innych nacji niż nad Wisłą.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"