Trzech mandarynów za 200 juanów

Na targu staroci Panjiayuan jest prawdopodobnie więcej tybetańskich młynków modlitewnych, posążków i malowanych na jedwabiu bóstw niż we wszystkich wioskach Tybetu

Publikacja: 16.08.2012 23:03

Pamiątki na straganach niewiele mają wspólnego ze starociami

Pamiątki na straganach niewiele mają wspólnego ze starociami

Foto: Rzeczpospolita, Michał Cessanis ces Michał Cessanis

Panjiayuan – największy w Azji pchli targ – jest wprost przepełniony wszystkim, co tylko może się kojarzyć z Chinami. Przewodniki i foldery Panjiayuan opisują go jako miejsce, gdzie zawitało wielu premierów, prezydentów i innych znakomitości, a wśród nich Hillary Clinton. Jednak i bez tej reklamy w każdy weekend targ odwiedza nawet 70 tys. osób. Panjiayuan obok wspinaczki po Wielkim Murze, zwiedzania Zakazanego Miasta i smakowania kaczki po pekińsku jest obowiązkowym punktem zagranicznych wycieczek. Na dodatek przynosi setki milionów juanów zysku. Władze miasta postanowiły więc wybudować jeszcze jeden pchli targ. Pięciopiętrowy Xianha Shangwan World stanął po drugiej stronie miasta – na północy. Czas pokaże, czy będzie to miejsce na miarę Panjiayuan.

Pekiński targ to ponad 4 tys. stałych sklepów i budek na 5 hektarach. Drugie tyle jest kramików na kocach, gazetach i handlarzy oferujących towar wprost z ręki lub z foliowej torby. Od poniedziałku do czwartku bazar jest otwarty od godz. 8 do 18. Ale w weekendy handel rusza jeszcze przed 5 rano. Wśród kupujących – turyści z całego świata. Wśród sprzedawców – przedstawiciele wszystkich 55 mniejszości narodowych z całych Chin. Ujgurzy z jasną skórą, Miao z gór, Mandżurowie, Mongołowie, Koreańczycy, Tybetańczycy, Hani. Mozaika twarzy, plątanina języków.

Przejście całego targu zajmuje dobrych kilka godzin. Na kramach maski z chińskiej opery, wachlarze, ceramika z Tajwanu, rzeźby drewniane z Dongyang, kostiumy z Yunnan, hafty z Suzhou, czajniki, małe i duże, drewniane, ceramiczne, mosiężne posągi Buddy, jedwabne i podbite wełną z jaka kurtki wyrabiane w Tybecie, papierowe latarnie, filiżanki, kaligrafia, malowane ludzkie czaszki, wypchane psy, czapki Mao... Niezliczona liczba różnych przedmiotów. Każdy ma szansę wypatrzyć tam jakiś zaskakujący drobiazg. Taki, o którym nigdy wcześniej nie pomyślał, że jest mu potrzebny, a bez którego później nie może sobie wyobrazić dalszego życia.

Od razu wpadły mi w oko trzy porcelanowe figurki mandarynów. Ale cena?! 1800 juanów, czyli ponad 900 złotych! – Tai gui le (za drogo) – powiedziałem Chińczykowi i odszedłem. Po kilku krokach poczułem jego rękę na ramieniu. Na kalkulatorze wystukał 1200 juanów. – Tai gui le – odpowiedziałem. Sprzedawca nie odpuszczał. Ja również. Targowanie trwało dobrą godzinę. Cena zeszła do 200 juanów. Opłaciło się mnie i jemu. Kupiłem jeszcze budzik z czasów rewolucji kulturalnej i trzy figurki tłustego Buddy.

Nigdy nie można płacić ceny wywoławczej. Chińczycy lubią się targować. Ostateczna cena zakupu powinna być na poziomie jednej trzeciej lub mniej ceny wywoławczej.

Podejrzewam, że z tych moich pamiątek jedynie zegar może mieć kilkadziesiąt lat. Pozostałe przedmioty mogły być wyprodukowane nawet w dniu mojej wizyty na Panjiayuan. Targ staroci to nazwa nie tylko trochę, ale bardzo na wyrost. Większość sprzedawanych tam przedmiotów nie ma ze starociami nic wspólnego. To, że na starym kocu leżą brudne gliniane figurki, nie oznacza, że są one stare i autentyczne. Zostały po prostu fachowo ubrudzone, tak by udawały dopiero co wykopane. Z kolei rdza i patyna na metalowych przedmiotach jest najczęściej skutkiem np. wczorajszej kąpieli w chemikaliach. Podobnie jak dziwnie lekka skrzynia drewniana albo srebrna figurka bez sygnatury, bądź kości bawołu sprzedawane jako szczątki dinozaurów. – Ale czy to problem, że coś nie jest stare? Kiedyś nim będzie – zauważyła moja przyjaciółka. Trudno jej nie przyznać racji.

Jednak i na Panjiayuan trafiają się prawdziwe skarby. Targ słynął z nich od początku swego istnienia. W latach 80. ubiegłego wieku Chińczycy nazywali to miejsce Targiem Duchów. Wówczas handel pamiątkami z przeszłości był zakazany. Władze komunistycznego państwa chciały w ten sposób uchronić narodowe dziedzictwo. Zorientowano się bowiem, ile antyków i dzieł sztuki bezpowrotnie stracono podczas wojen opiumowych, ile nagrabili później przed powstaniem Chińskiej Republiki Ludowej Amerykanie, Europejczycy i Japończycy. I ile w końcu dzieł zniszczyli czerwonogwardziści. Jednak mimo zakazu handel starociami kwitł.

Na początku lat 80. Chińczycy wyprzedawali dobytek z powodu biedy. Mieszkańcy Pekinu handlowali najpierw w ciasnych uliczkach hutongu w Chaoyang, a później przenieśli się ze swoimi skarbami na skraj lasu niedaleko mostu Panjiayuan. Tak było do ok. 1995 roku, kiedy władze poluzowały nieco przepisy dotyczące handlu antykami. Bez specjalnego certyfikatu zakupu z Chin nie wolno jednak nadal wywozić dzieł sztuki, rzadkich wydawnictw, wyrobów z kamieni szlachetnych oraz samych kamieni szlachetnych. Całkowicie zabroniony jest wywóz poza Chiny przedmiotów sprzed 1911 roku. Nie wolno również wywozić monet sprzed 1949 roku.

Po latach Panjiayuan już w pełni legalny stał się jedną z dziesięciu największych atrakcji Pekinu. A tymczasem zabroniony handel prawdziwą starzyzną przeniósł się do Internetu. Państwowa Administracja Dziedzictwa Kulturowego podała niedawno, że np. w 2010 roku nielegalnie sprzedano za granicę Chin ok. miliona sztuk zabytkowych przedmiotów.

Panjiayuan – największy w Azji pchli targ – jest wprost przepełniony wszystkim, co tylko może się kojarzyć z Chinami. Przewodniki i foldery Panjiayuan opisują go jako miejsce, gdzie zawitało wielu premierów, prezydentów i innych znakomitości, a wśród nich Hillary Clinton. Jednak i bez tej reklamy w każdy weekend targ odwiedza nawet 70 tys. osób. Panjiayuan obok wspinaczki po Wielkim Murze, zwiedzania Zakazanego Miasta i smakowania kaczki po pekińsku jest obowiązkowym punktem zagranicznych wycieczek. Na dodatek przynosi setki milionów juanów zysku. Władze miasta postanowiły więc wybudować jeszcze jeden pchli targ. Pięciopiętrowy Xianha Shangwan World stanął po drugiej stronie miasta – na północy. Czas pokaże, czy będzie to miejsce na miarę Panjiayuan.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"