W listopadzie trafiły tam dwa inne chore ptaki.
Potężnego bielika, który nie mógł fruwać, odnaleziono 28 grudnia. - Po zabiegu płukania żołądka i czterdziestogodzinnym nawadnianiu poprzez kroplówkę ptak wyraźnie ożył i trafił do naszej "lotni", gdzie są już hospitalizowani jego dwaj pobratymcy przybyli do nas miesiąc wcześniej - relacjonuje w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" weterynarz Andrzej Fedaczyński.
Nadal nie wiadomo, co jest powodem zatruć bielików. Jak mówi "Dziennikowi Polskiemu" nadleśniczy z Oleszyc Waldemar Cisek, prowadzona jest obserwacja okolic, w których doszło do zatrucia. - Wszystkie przypadki miały jednak miejsce w dość dużej odległości od siebie, stąd trudno wnioskować, że są wynikiem celowego działania - podkreśla.