Polską rewolucję kulturalną różni od tej, która „porwała zachodnią Europę", to, że jest robiona w błyskawicznym tempie. O ile np. w do niedawna katolickiej Holandii powoli zdobywano kolejne przyczółki, walcząc najpierw o aborcję, potem o eutanazję i w końcu o pełne prawa dla gejów, o tyle w Polsce walka odbywa się o wszystko jednocześnie. Może właśnie dlatego jest ona tak intensywna. Polacy mają zasadniczą przewagę nad pozostałymi Europejczykami. Mogą zobaczyć, jakie są konsekwencje rewolucji obyczajowej. Najlepszym przykładem dramatu, do którego prowadzi zgoda na postulaty lewicy, jest kwestia eutanazji, którą przedstawia się jako „prawo do wyboru własnej śmierci". Doświadczenie pokazuje, że eutanazyjna rzeczywistość zamienia się jednak w prawdziwy horror i z wyborem ma coraz rzadziej cokolwiek wspólnego.
Makabryczna usługa
Kilka miesięcy temu uruchomiono w Holandii makabryczną usługę, która polega na tym, że każdy może zamówić sobie eutanazję do domu. W ciągu dwóch miesięcy istnienia kliniki oferującej taką usługę wpłynęło do niej ponad 200 zgłoszeń osób, które chcą w taki sposób umrzeć.
– Rozwój sytuacji w Holandii pokazuje, jak bardzo mylili się ci, którzy sądzili, że jej legalizacja pozostanie zawężona jedynie do najbardziej drastycznych przypadków cierpienia pacjentów. Przełamanie tamy, jaką stanowiło do tej pory powszechne przekonanie o nienaruszalności niewinnego życia ludzkiego, musi pociągnąć za sobą postępujące poszerzanie grupy osób, które można bezkarnie uśmiercić" – mówi „Uważam Rze" ks. prof. Marian Machinek, autor książki „Śmierć w dyspozycji człowieka". To jednak nie Holendrzy wpadli pierwsi na mroczny, niczym filmy Davida Finchera, pomysł „eutanazji na telefon". Już w latach 90. słynny Doktor Śmierć – Jack Kevorkian, o którym pisałem w „Uważam Rze" rok temu, zabijał swoich pacjentów w starej furgonetce. Z uwagi na to, że w USA eutanazja jest nielegalna, Kevorkian jedynie „pomagał w samobójstwie" swoich pacjentów. Patrząc jednak na Holandię czy Kanadę, gdzie Komitet Bioetyczny Kanadyjskiego Towarzystwa Pediatrycznego zgodził się kilka miesięcy temu na eutanazję niemowlaków, można śmiało stwierdzić, że kwestia „ulżenia cierpiącemu pacjentowi" wymknęła się spod kontroli.
Mimo że legalizacja eutanazji masakruje (na różnych płaszczyznach) holenderskie społeczeństwo, nie ustają próby jej legalizacji w innych krajach. Coraz wyraźniej widać te próby również w Polsce.
Bombardowanie cierpieniem
Wspomniany wyżej Kevorkian przez długi czas, niczym pornograf Larry Flynt, celowo naciągał do granic możliwości amerykańskie prawo, by wymusić legalizację wspomaganego samobójstwa. W końcu w bezczelny sposób jawnie złamał prawo, wstrzykując w programie „60 minut" choremu truciznę, która go uśmierciła. Doktor Śmierć spędził za ten czyn osiem lat w więzieniu. Propagatorzy eutanazji zarówno z USA, jak i z Europy, gdzie zabijanie chorych jest w wielu miejscach legalne, stosują bardziej wysublimowane metody. Jedno ich jednak łączy z ich ikoną walki o „prawo do godnej śmierci". Wszyscy stosują szantaż emocjonalny. Kevorkian przez wiele lat unikał skazującego wyroku dzięki pokazywaniu przysięgłym nagrań wideo, na których cierpiący „pacjent" domagał się, w otoczeniu swoich bliskich, śmierci. Dokładnie to samo robią polskie media. Nie ma sensu cytować poszczególnych artykułów promujących legalizację eutanazji. Większość tekstów ma ten sam schemat, który opiera się na przeciwstawianiu opresyjnej religijności i prawa do godnego odejścia z tego świata. Najczęściej polega to na rozmowie z cierpiącą matką, która chce skrócić cierpienie swojego dziecka, albo z samym chorym, który przekonuje, że nie może znieść dłużej swojego stanu.
W ostatnim czasie znalazło się takich tekstów w liberalnej prasie naprawdę dużo. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „Gazety Wyborczej" słowo „eutanazja" i pojawią się takie tytuły: „Wejdę do niego przez dziurkę od klucza" (w leadzie tekstu czytamy: „Lekarze mówili, że są za eutanazją dla Krzysia, ale gdy prosiłam o konkretną pomoc, odpowiadali: »Nie mamy czym«. Dlatego zrobię to sama – rozmowa z Barbarą Jackiewicz, matką 43-letniego Krzysztofa Jackiewicza, który od 26 lat jest w stanie wegetatywnym"), „Brytyjczyk mruganiem domaga się eutanazji", „Szwajcarzy chcą eutanazji", „Szwedzi proszą o eutanazję", „Prawie połowa Litwinów popiera eutanazję". To tylko pierwsza strona archiwalnych tekstów o eutanazji największego dziennika w kraju.