Zaśpiewał pan nawet, że woli stracić ze złodziejem, niźli zyskać z psychopatą.
Z dwojga złego. To jest ważne, choć kontrowersyjne zdanie. Omijam psychopatów. To prawda, że złodziejstwo się szerzy, ale jeszcze większą gangreną jest to, co się działo 11 listopada na ulicach Warszawy. Jestem uczniem Marka Edelmana. Mam jego zdjęcie, na którym oczami mówi: „Uważajcie! Zło może urosnąć". I czasem rośnie. Będąc niedawno w Telewizji Republika, powiedziałem koledze Bronisławowi Wildsteinowi, że jak tak dalej pójdzie, to po niego pierwszego, zagnieżdżonego w tej patriotycznej redakcji – przyjdą ze względu na niesłuszne pochodzenie.
Czy z wszystkimi przyjaciółmi z dawnych lat potrafi się pan porozumieć? Z Michałem Lorencem, który dał swoją muzykę do filmu „Solidarni 2010" też?
Tak. Michała muzyka jest przecież niepolityczna, a że obdarza nią tych, których szanuje? Na szczęście mnie też szanuje. Potrafimy się poróżnić, ale psychopatyczna polityka nas nie dzieli.
Piosenkę „Dobrze" dedykował pan Andrzejowi Stasiukowi.
Kocham jego poetycką prozę. „Taksim", „Dukla", „Grochów". Przeczytałem wywiad, w którym Stasiuka pytano, czy jak trzy miesiące jeździ po Bałkanach, nie brakuje mu polskiego języka. Odpowiedział, że nie, bo włącza sobie Kleyffa i już jest w domu. Od razu do niego zadzwoniłem. Pojechaliśmy na Słowację, jego terenowym samochodem wjeżdżaliśmy przez strumienie. Oglądaliśmy cmentarzyki, cygańskie osiedla. Gdy wracałem, miałem już muzyczkę do piosenki „Dobrze", on zaś zadzwonił, że Wydawnictwo Czarne zamawia książkę u mnie. Tak powstała „Rozmowa".