Lek tylko w aptece

Publikacja: 13.05.2014 17:45

Lek tylko w aptece

Foto: ROL

Rozmowa z Barbarą Jękot, farmaceutką, prezesem Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie.

 

Czy sprzedawanie plastrów i spirytusu salicylowego na stacji benzynowej powinno być zabronione?

Nie, nie ma żadnego powodu, by tak się stało, chociaż nigdy nie widziałam spirytusu salicylowego na stacji.

 

To dlaczego farmaceuci mówią, że leki dostępne powinny być jedynie w aptekach?

Zacznijmy od tego, że choć przyjęło się traktować wszystkie dostępne w aptekach produkty jako leki, to z fachowego punktu widzenia, nie wszystkie one są lekami. Musimy więc w dyskusji oddzielić leki od środków opatrunkowych, do których należy plaster. Dobrze jest, gdy ten ostatni dostępny jest w sklepie czy na stacji, bo może się przydać w przypadku jakiegoś drobnego skaleczenia. Jeszcze lepiej, jeśli będzie to plaster nasączony środkiem antyseptycznym, który zapobiegnie ewentualnemu zabrudzeniu ranki.

Farmaceuci podnoszą inną kwestię – zbyt łatwego dostępu pacjentów do leków OTC, czyli tych sprzedawanych bez recepty.

 

Co budzi Państwa obawy?

To, że leki OTC można kupić bez recepty, nie oznacza, że można je zażywać w dowolnych dawkach, że nie wiąże się to z możliwością wystąpienia pewnych skutków ubocznych. A w markecie czy na stacji benzynowej nikt kupującemu o tym nie powie, nie przypomni. Nie ma tam zresztą osób, które miałyby odpowiednie wykształcenie, wiedzę, by wdawać się w takie rozmowy. Myślę, że pracownicy marketów czy stacji nawet nie mają prawa, podstaw, by wypytywać kupującego, po co mu trzy opakowania leku przeciwbólowego. A w aptece farmaceuta zada takie pytanie.

 

Rozumiem, że to sprzedaż środków przeciwbólowych poza aptekami budzi szczególną niechęć środowiska farmaceutów.

Wielka dostępność leków przeciwbólowych poza aptekami bardzo nas niepokoi. Zażywanie tych leków poza jakąkolwiek fachową kontrolą stanowi problem z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że pod różnymi nazwami handlowymi kryją się często te same substancje czynne. Pacjent o tym nie wie, nie dowie się tego też z ulotki, bo zwykle jej nie czyta. Gdy podjeżdża na stację po coś przeciwbólowego, bo bardzo boli go głowa, a musi jechać dalej, zwykle od razu zażywa tabletkę, a jeszcze lepiej dwie, by szybko pozbyć się bólu. Proszę przyjrzeć się reklamom leków – często ukazują one dłoń, na której leżą dwie tabletki. W chwilę później osoba, która je zażyła, czuje się lepiej. A że jesteśmy bardzo podatni na reklamy i zwykle też natychmiast chcemy pozbyć się bólu, zjadamy po dwie tabletki naraz, a jeśli ból nie przechodzi, sięgamy po inny lek. A to oznacza wejście do drugiego sklepu, zatrzymanie się przy kolejnej stacji i kupienie innego specyfiku niż wcześniej zażyty. Chemicznie jest to jednak często ta sama substancja, co wcześniej.

 

Jest to więc prosta droga do przedawkowania leków. Co jeszcze niepokoi farmaceutów?

Gdy pacjent przyjdzie do apteki i poprosi o coś przeciwbólowego, spotyka się z szeregiem pytań: dla kogo ten środek? Czy dla dziecka, a może osoby starszej? Kiedy pojawił się ból? Czy to wyjątkowa sytuacja, czy też ból pojawia się częściej? Czy pacjent zażył już coś wcześniej? Czy ma jakąś chorobę wykluczającą zażycie pewnych leków, np. cukrzycę? Na podstawie takiego wywiadu farmaceuta wyda odpowiedni lek, taki, który nie zaszkodzi, jeśli pacjent będzie trzymał się zasad dawkowania. Na tym właśnie polega opieka farmaceutyczna, o której nie ma mowy poza apteką. Sprzedawca za stacji czy kasjerka z marketu nie mają żadnych podstaw, by zwrócić uwagę kupującemu kilka opakowań środków przeciwbólowych. Natomiast farmaceuta będzie się czuł do tego zobligowany dobrem pacjenta. Bo o to przecież w tym wszystkim chodzi – o zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta.

 

Podobno jesteśmy społeczeństwem, które bardzo chętnie sięga po leki przeciwbólowe?

Faktycznie, zażywamy ich wiele, zdecydowanie za dużo. Jak tylko coś nas zaboli, od razu sięgamy po tabletkę. A przecież ból jest ważnym sygnałem. To informacja, że coś złego dzieje się w organizmie. Reakcją na ból powinna być więc próba znalezienia jego przyczyny, nie tylko chęć jego uśmierzenia. Oczywiście, w drodze, gdy przed nami jeszcze wiele kilometrów trasy, rozsądnym rozwiązaniem jest pozbycie się bólu, ale gdy będzie on często powracał, warto pójść do lekarza, zbadać, co jest jego przyczyną.

 

A skoro jesteśmy przy kierowcach – zażywanie przez nich leków jest obarczone szczególnym ryzykiem...

Są takie leki, po których nie wolno prowadzić pojazdów mechanicznych. Ale o tym na stacji kierowcy nikt nie powie. Nie dowie się tam też, że po wypiciu alkoholu nie powinno się bólu głowy uśmierzać paracetamolem, bo to szkodzi wątrobie. Sięgając po pierwszy z brzegu środek, pacjent nawet nie będzie wiedział, czy zawiera paracetamol. Jeśli jednak przyjdzie do apteki i powie, że za dużo wczoraj wypił, farmaceuta wyda mu coś właściwego. Wspominam o tym, bo ból głowy po alkoholu to często zgłaszana przez pacjentów przyczyna zakupu leków przeciwbólowych.

Nie chodzi więc o to, by ograniczać pacjentom dostęp do leków, ale by stworzyć sytuację, w której będzie on bezpieczny. Chodzi o to, by kupując lek przeciwbólowy, pacjent miał zapewnioną opiekę farmaceutyczną, bez której może podjąć szkodliwą dla siebie decyzję.

 

Jakie są objawy przedawkowania środków przeciwbólowych i niebezpieczeństwa związane z zażywaniem ich poza kontrolą farmaceuty czy lekarza?

Pacjenci, którzy zażyli kilkakrotnie tę samą substancję czynną w różnych środkach przeciwbólowych, zgłaszając się do apteki po pomoc, mówią najczęściej o złym ogólnym samopoczucie, bólu wątroby, uczuciu pieczenia i zgagi, zaburzeniach gastrycznych. Jeśli ich stan jest poważniejszy, jeśli doszło do omdlenia czy zaburzeń krążenia, trafiają już raczej do lekarza i tam szukają pomocy.

Nie zawsze jednak musi dojść do zatrucia, do wystąpienia wyraźnych skutków ubocznych nadużywania leków, by sytuacja była niepokojąca.

 

Co ma Pani na myśli?

Myślę tu szczególnie o młodych osobach, które wracając ze szkoły czy z uczelni systematycznie wstępują do apteki, bo znowu boli je głowa. Jeśli taka sytuacja powtarza się wielokrotnie, aptekarz zwróci na to uwagę. Oczywiście zrozumie, że szkoła dziś może wywoływać stres u młodego człowieka, że ból głowy może temu towarzyszyć, ale jeśli pojawia się systematycznie, w zasadzie codziennie, podpowie inny sposób poradzenia sobie z sytuacją. Farmaceuta zdaje sobie bowiem sprawę, że może dojść do uzależnienia psychicznego od leku. W tej sytuacji pacjent ma potrzebę jego posiadania, bez względu na to, czy coś go boli. Takie osoby kupują albo największe opakowania leków, albo kilka naraz, albo wpadają do apteki dzień w dzień. Sugerujemy im wizytę u lekarza, by przerwać to błędne koło.

 

Protestując przeciw obecności leków poza aptekami farmaceuci podnoszą też kwestię sposobu ich przechowywania w sklepach czy na stacjach.

To kolejny ważny problem, bo często są one rzeczywiście narażone na utratę swych właściwości lub nawet taką ich zmianę, że lek zamiast pomóc – zaszkodzi. Proszę przyjrzeć się, jak leki są eksponowane na stacjach benzynowych czy w kioskach ruchu. Leżą przy kasach, blisko okien, w kioskach – wręcz w oknach wystawowych. I cały dzień świeci na nie słońce, tymczasem większość leków powinna być przechowywana w ciemnych, chłodnych pomieszczeniach, a więc z dala od słońca. Kto przed pacjentem, który kupił taki lek, odpowie za jego złą jakość, niewłaściwe działanie? W aptece bierze odpowiedzialność na siebie kierownik apteki.

 

Ale i ten problem nie wyczerpuje listy zagrożeń...

Kolejna sprawa to obowiązek śledzenia przez farmaceutę informacji o wycofaniu leków ze sprzedaży. Takie decyzje dotyczą nie tylko leków na receptę, ale także tych sprzedawanych bez recepty. Farmaceuta musi codziennie je sprawdzać. Czy robi to ktoś w sklepie? A jak wygląda w nich sprawdzanie terminów przydatności leków do użycia? Trudno powiedzieć, czy ktoś tę kwestię śledzi, czy ktoś zdejmuje z półki środki o kończącym się terminie ważności.

Za podnoszoną przez farmaceutów potrzebą ograniczenia sprzedaży leków poza aptekami przemawia więc szereg ważnych powodów. Przede wszystkim dobro i bezpieczeństwo pacjenta.

Poczucie zagrożenia wynikające ze sprzedaży leków poza aptekami wywołało w pacjentach i farmaceutach potrzebę manifestowania swoich obaw w ramach akcji społecznej „Leki tylko z apteki". Jej celem jest uświadomienie społeczeństwu ryzyka związanego z zakupem leków w miejscach innych niż apteka oraz zmiana uregulowań prawnych w takim zakresie, który przywróci bezpieczną dystrybucję leków. Każdy może wyrazić swoje poparcie dla akcji, podpisując petycję znajdującą się na stronie: www.lekitylkozapteki.pl.Petycja zostanie przesłana do Prezydenta RP, Premiera RP oraz Marszałka Sejmu RP.

Rozmowa z Barbarą Jękot, farmaceutką, prezesem Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie.

Czy sprzedawanie plastrów i spirytusu salicylowego na stacji benzynowej powinno być zabronione?

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla