Traf chciał, że dwie z nich, po sukcesach w międzynarodowych korporacjach, powróciły na ojczystą Sycylię, by pracować w rodzinnych firmach – Donnafugata oraz Planeta. Świadczy to, że widzą i wierzą w potencjał sycylijskiego winiarstwa, które odradza się na naszych oczach.
A winorośl na Sycylii uprawia się już od czasów antycznych. W średniowieczu dzięki portowi w Mesynie smak sycylijskich trunków poznały wschodnie rejony Morza Śródziemnego oraz Afryka. W 1773 roku natomiast angielski kupiec John Woodhouse zaczął tu produkować wino mocnoalkoholowe (15–18 proc.) i tradycyjnie słodkie (choć istnieją też odmiany wytrawne), które stało się znakiem rozpoznawczym Sycylii – marsalę.
Niestety, w czasach nowożytnych Sycylia padła ofiarą swojego sukcesu. Ponieważ klimat na to pozwala, a powierzchnia przeznaczona na winnice jest wielka (znajduje się tu więcej winnic niż w jakimkolwiek innym regionie Italii), pod koniec XX wieku sycylijscy winiarze radośnie produkowali hektolitry wina (podobno nawet ?30 proc. całej włoskiej produkcji). Cóż jednak z tego, skoro używano go najchętniej do kupażowania niektórych cienkuszy w innych częściach Włoch...
Na szczęście ostatnie dwudziestolecie to powolny, ale nieprzerwany powrót porządnych sycylijskich win na stoły światowych koneserów. Dziś nie dziwią już winnice, w których w imię jakości i skoncentrowania smaku w winogronach ogranicza się plony nawet o jedną trzecią lub zbiera się owoce nocą, by nie szkodziło im tutejsze, wciąż palące jesienne słońce. Popularności win z Sycylii nie zawadzi też nieco blasku show-?-biznesu – swoją winnicę na zboczach Etny ma Mick Hucknall z zespołu Simply Red, ?a na wyspie Pantelleria słodkie wino produkuje francuska aktorka Carole Bouquet.
Skuszony tymi pozytywnymi wiadomościami zdecydowałem się i ja przyjrzeć bliżej sycylijskim winom. Ponieważ jakiś czas temu posmakowało mi klasyczne Nero d'Avola sygnowane przez winnicę Orestiadi, postanowiłem zostać przy tym producencie, ale dla odmiany spróbować ?białego wina.