Cosmo potrafi grać bardzo transowo, psychodelicznie, jak w „Alias”, i nie boi się wchodzić w odważne projekty, takie jak „Sexy Turismo” Monomaniaksa.
A wszystko po to, by nie utrwalać stereotypu powielanego przy każdej okazji, kwalifikującego go jako „jednego z pionierów modnego niegdyś nurtu french touch”. Aczkolwiek ktoś, kto może stanąć w jednym szeregu z Bobem Sinclarem czy Davidem Guettą jako prekursor francuskiego house, akurat nie ma się czego wstydzić. Ale Cosmo ma wciąż nowe pomysły.
Nagrał do tej pory dwa autorskie albumy, m.in. „Video” z hitem „We Don’t Need No Smurf Here”. Zdążył założyć własną wytwórnię muzyczną I’m Cliche. Nagrywa dla niej obiecujący, odjechany didżej Yuksek, czyli Pierre-Alexandre Busson. To nadzieja nowej fali francuskiego electroclashu. Gra drapieżną, ostrą, syntezatorową elektronikę taneczną. Wydaje się, że na te wpływy sam Cosmo jest odporny, ale warto się o tym przekonać osobiście. W Mono będzie okazja.
[i]Cosmo Vitelli, Artur8, Club Collab, Mono, Warszawa, ul. Mazowiecka 11, bilety: 15 zł, piątek (5.02), godz. 21.[/i]