W zaproszonym w sobotę do praCoVni projekcie roberto DELIRA & Kompany jest mniej czadu, mniej wokalu, więcej ludzi, ale od żywiołaczej estetyki znacząco nie odbiega.
Słuchacz może być nieco zdziwiony, bo zamiast imponującego bestiariusza z legend mamy panterę czy... konia. Warto jednak wiedzieć, że nie jest to zwykła, poczciwa szkapa. „Koniu siwy, koniu krzywy, ozdobiony łachem grzywy/ koniu święty, koniu cięty, boski ogień, zwierz zaklęty” – głosi piosenka.
Największym atutem DELIRY jest brzmienie uzyskane na instrumentach dawnych, a raczej na wzór takich skonstruowanych. Lira korbowa, fidel renesansowa czy największy powód do dumy – chordofon – budują psychodeliczną atmosferę.
Jaworski przyciągnął muzyków z kapel Fonofobia czy Klezmafour oraz z jego własnych zespołów – wspomnianego Żywiołaka oraz Ich TroLe. Sceptycy narzekają, nie bez podstaw, że znowu brakuje świeżej krwi, bo to tylko znani wcześniej artyści spotykają się w innych konfiguracjach. Ale transowy, ciężki, pogański i plebejski repertuar DELIRY z Kompanią wydaje się zbyt niecodzienny, by nieść ryzyko wtórności.
[i]