W Polsce jest tylko 20 kobiet latających na samolotach pasażerskich – wśród nich Karolina Wojda, pierwszy oficer na pokładzie boeingów Centralwings. Mówi, że wychowała się na lotnisku. – Moi rodzice latają na szybowcach i sportowych samolotach – tłumaczy. Ona zaczęła w Białymstoku, mając 16 lat. A potem poszło szybko: skończyła Wydział Pilotażu na Politechnice Rzeszowskiej (jedyny taki w Polsce), a półtora roku temu trafiła do Centralwings (lata m.in. do Grecji i Włoch).
– Kobieta za sterami to sprawa coraz bardziej powszechna, a za granicą to sytuacja zupełnie normalna – przekonuje Karolina i dodaje, że kobiecy głos w eterze proszący o zezwolenie na start czy lądowanie słyszy się coraz częściej.
Tak jak coraz częściej na polskich drogach można spotkać kobiety kierujące samochodami zawodowo. Elżbieta Malinowska była pierwszą kobietą w stołecznym Express Taxi. Życzliwa ironia – tak określa pierwsze reakcje kolegów z pracy, gdy dowiedzieli się, że będzie z nimi pracować baba. Do zawodu trafiła przypadkiem. – Poprzednia praca zaczęła przynosić straty, szukałam nowej – opowiada. – Połączyłam ją ze swoimi zainteresowaniami, bo od zawsze lubię jeździć i nie stresują mnie nawet największe korki. Popytałam w korporacjach, okazało się, że kobiety mogą pracować jako kierowcy, więc w trzy miesiące zrobiłam wszystkie uprawnienia i tak trzy i pół roku temu zaczęła się moja przygoda z taksówkami.
Pracą jest zachwycona, mówi, że o dyskryminacji nie ma mowy. – Na początku było mnóstwo dobrych rad na temat postojów, pasażerów, panowie obchodzili się ze mną jak z jajkiem – opowiada ze śmiechem. Ale cztery miesiące po niej do firmy przyszła kolejna kobieta, później jeszcze jedna. – Więc panowie chyba już przywykli – dodaje Malinowska. A jak reagują pasażerowie? – Są już przyzwyczajeni, a jeśli wsiada ktoś nowy, naprawdę jest mile zaskoczony – mówi. – Raz tylko miałam sytuację, gdy starszy pan powiedział mi, że z babą za kierownicą nigdy w życiu nie pojedzie.
Elżbieta Malinowska jeździ ostatnio nie w dzień, lecz w nocy, i uważa, że nie jest to niebezpieczne. – I klienci są milsi, bo mniej nerwowi, bo im się nie śpieszy, bo nie ma korków, no i sama jazda po pustym mieście to wielka frajda – przekonuje.