Chleb staropolski‚ szynka galicyjska‚ salceson z Podhala. Dobre‚ bo polskie. A jeżeli to polskie jest rodem z Krakowa‚ to już nie ma mocnych. W Krakowie bije serce kuchni polskiej‚ wszystko tam jest stare‚ konserwatywne i porządne.
Sklep Krakowski Kredens‚ który powstał na Nowym Świecie w Warszawie, te emocje wykorzystuje‚ wypełniając przy okazji lukę na rynku spożywczym. Tą luką są artykuły luksusowo-lokalno-swojskie narodowości polskiej. Krakowiacy wyczuli‚ że ludzie mają dość przemysłowego żarcia i chcą – słusznie – popierać rodzimą wytwórczość. Oraz‚ że im bardziej kuchnia się internacjonalizuje‚ tym bardziej wzmaga się tęsknota za swojskimi smakami. Nawet jak ma to kosztować‚ bo Krakowski Kredens tani nie jest. Wędliny‚ oscypki‚ ciasteczka. Masło‚ konfitury‚ piszyngery‚ krówki‚ które Kraków zawłaszczył z Milanówka‚ o czym jako milanowianka‚ mogę zaświadczyć. Wszystko pięknie pakowane‚ w papier‚ nie żadne plastiki. Kupują nie tylko bogaci i nie tylko wujaszkowie z Chicago na wizycie w Polsce. Emerytki biorą po pięć plasterków szynki i pięć piszyngerów po złotówce i cieszą się‚ że żarcie nie ma smaku opony samochodowej.To‚ co zwykłe‚ chłopskie: chleb razowy‚ smalec‚ salceson, dostąpiło rangi luksusowego slow foodu. Zaskakujący awans.