To było 11 lat temu! Mimo to raz przeczytałam w scenariuszu, że mam na planie ze smakiem zajadać się kotletem. Musiałam przypomnieć, że ani ja, ani Agnieszka nie jemy mięsa. W „Klanie” w niektórych scenach Agnieszka robi wegetariańskie sałatki. A ja, Paulina, cieszę się z tego, że mogę propagować zdrowy styl życia. Dla roli raczej nie zjadłabym mięsa. Chyba że scena miałaby jakieś głębsze przesłanie, wtedy bym się zastanowiła. Na szczęście w telewizji nie widać, co się ma na talerzu, i kotleta schabowego można zamienić na sojowego. Charakterystyczne włókna mięsa rozpoznam w potrawie, nawet gdy inni go w niej nie dostrzegają. Wyczułam je na przykład w sałatce majonezowo-warzywnej, którą podano mi w samolocie. Niby nie było w niej niczego podejrzanego, ale gdy wzięłam łyżkę do ust, rozpoznałam wędlinę, mimo iż nie miała smaku ani zapachu. Niestety, czasami zdarza mi się zamówić danie, które wydaje się jarskie, i dopiero na talerzu okazuje się, że kryje mięsne niespodzianki. W węgierskiej restauracji pod Olsztynkiem nacięłam się na rybę ze szpinakiem. Okazało się, że jest zapiekana z boczkiem w środku, o czym nikt w karcie dań nie napisał. Zawsze wyczuję też, czy zupa była gotowana na kościach.
Życie Pauliny ma duży wpływ na losy Agnieszki. Gdy byłam w ciąży z Tosią, Aga też spodziewała się dziecka. Agnieszka urodziła wcześniej niż ja, dlatego moja serialowa córeczka Zosia jest starsza od rocznej Tosi. Kiedyś podczas zdjęć Tomek Stockinger, mój filmowy ojciec, zwrócił Agnieszce uwagę, że kobiety w dziewiątym miesiącu ciąży (Paulina była w siódmym) wstają z kanapy, podpierając się ręką na jej oparciu, i chodzą wolniej niż ja. Ciekawe, że w kwestii ciąży mężczyźni uważają się za ekspertów. W ciąży obie nie jadłyśmy mięsa. Jeśli dieta bogata jest w pełnowartościowe i zdrowe jedzenie, lekarze na to pozwalają. I rodzą się też zdrowe dzieci. Właściwego odżywiania nauczyłam się od Michela Montignaca. Teraz jestem w ciąży, więc nie trzymam się ściśle wszystkich jego przykazań, bo nie jest to wskazane, ale gdy urodzę dziecko, zacznę ich przestrzegać. Styl żywienia Montignaca pomaga zrzucić kilogramy i nie wymaga przy tym niewolniczego trzymania się konkretnych przepisów. Na diecie szybko łamię obowiązujące w niej reguły. Wolę więc zmienić sposób odżywiania na stałe. Na początku trudno mi było jeść pieczywo tylko z warzywami, np. z pomidorem i solą, bez masła, a ser czy wędlinę sojową dopiero po dwóch godzinach. Ale już się przyzwyczaiłam. Jak i do tego, żeby rybę jeść bez makaronu, ziemniaków, ryżu i kaszy czy soi lub fasoli. Uwielbiam sushi. Chodzę do Izumi Sushi przy ul. Mokotowskiej i Tomo Sushi na Kruczej, ponieważ tam w sushi jest lekko słodki ryż. W Izumi zamawiam seriolę z sosem miętowym na ryżu. Lubię też Między Nami i Zielony Bar w centrum handlowym Klif, gdzie serwują mojego ulubionego bakłażana z serem w cieście naleśnikowym.
Składniki (porcja na 6 – 8 osób):
250 g mrożonych krewetek bez skorupek (ugotowanych)
250 g filetów z grenadiera lub innej białej, delikatnej ryby