Potop atrakcji z chipsów

Producenci żywności prześcigają się w wymyślaniu upominków dla dzieci. One prześcigają się ich zdobywaniu. To niepokojące zjawisko - mówią psycholodzy.

Aktualizacja: 09.05.2008 11:50 Publikacja: 08.05.2008 19:35

Potop atrakcji z chipsów

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Wawer

Red

Ośmioletni Dominik ma kolekcję ponad stu gadżetów. – Wśród nich są kartolepki z "Harry'ego Pottera" (z rogalików), kapsle z "Epoki lodowcowej" (z chipsów), figurki Shreka (z chipsów), Kinder niespodzianki – wylicza mama Dominika. – Ostatnio zbiera danglery (plastikowe breloczki) i naklejki Funky Punky (z chipsów).

Przyznaje‚ że godzi się na tę pasję kolekcjonowania z obawy‚ żeby syn nie został odsunięty od grupy rówieśniczej.

– Uczniowie‚ którzy z jakichś powodów nie zbierają gadżetów‚ automatycznie tracą możliwość uczestniczenia w zabawach i grach zespołowych – dzieli się swoim doświadczeniem Kamil z Gimnazjum nr 76 w Warszawie. – Na początku upominki kolekcjonuje zaledwie kilka osób‚ wkrótce jednak są nimi zainteresowani prawie wszyscy chłopcy w klasie. Rekordziści mają nawet po kilkaset gadżetów.

Wśród popularnych upominków są też karty do gry‚ kapsle‚ boinksy (plastikowe skaczące kółka), wyrzutnie‚ tatuaże‚ figurki‚ pluszaki‚ kartolepki‚ zwykłe naklejki czy mininaklejki. Na niektórych umieszczono hasła‚ jak w przypadku naklejek Funki Punky z chipsów Cheetos: "Masz doła? To go zakop" czy "Zgadzam się‚ a i tak robię swoje".

Do rywalizacji o gadżety przystępują też rodzice. – W naszym społeczeństwie jest wielu neofitów‚ którzy praktykują następujący sposób myślenia: "Skoro mamy pieniądze‚ pokażmy światu‚ że faktycznie je posiadamy" – mówi psycholog dr Ludwika Wojciechowska z Uniwersytetu Warszawskiego. – Tacy rodzice pragną‚ żeby ich dziecko pod jakimś względem okazało się lepsze od rówieśników. Kupują mu więc markowe ubrania lub‚ jak to robią niektórzy‚ zaopatrują w upominki reklamowe – tłumaczy. Przyznaje‚ że zjawisko rywalizacji między uczniami o ilość posiadanych gadżetów jest bardzo niepokojące. – Dzieci, zbierając zabawki, myślą wyłącznie o sobie i dominującej pozycji w grupie. Nie zastanawiają się‚ jak czują się ich koledzy‚ którzy takich upominków nie mają. Rzadko odczuwają potrzebę podzielenia się z nimi.

Karty z podobiznami gwiazd futbolu po raz pierwszy pojawiły się w opakowaniach amerykańskich płatków śniadaniowych. Do początku lat 90. znajdowały się na nich wyłącznie zdjęcia idoli. Pomysł ewoluował‚ odkąd restauracji McDonald's udało się nakłonić chłopców do zrobienia sobie fotografii pamiątkowej‚ którą później mogły kupować dziewczynki.

Obecnie zabawki dołączane do chipsów‚ rogalików‚ gum balonowych czy batoników mało kogo dziwią. – W Polsce traktuje się dzieci jak zwykłych konsumentów. Inaczej niż w Szwecji‚ gdzie obowiązuje całkowity zakaz emitowania reklam produktów skierowanych do najmłodszych – tłumaczy Sławomir Wojtkowski‚ dyrektor Warszawskiej Szkoły Reklamy. Jego słowa znajdują potwierdzenie w badaniach przeprowadzonych przez AGB Nielsen Media Research, z których wynika‚ że liczba reklam telewizyjnych skierowanych do najmłodszych systematycznie wzrasta.

Dzieci, zbierając zabawki, myślą wyłącznie o sobie i dominującej pozycji w grupie

– Założeniem dobrej reklamy jest to‚ żeby po jej obejrzeniu dzieci nakłoniły rodziców do zakupu określonego produktu. W tym celu świadomie wykorzystywane jest dziecięce pragnienie posiadania i zabawy‚ a także potrzeba akceptacji ze strony grupy rówieśniczej – tłumaczy Wojtkowski. Zdaniem wielu psychologów dzieci odbierają reklamy bezkrytycznie. Nie uświadamiają sobie‚ że upominki znajdują się często w tzw. śmieciach żywieniowych‚ czyli pożywieniu zbędnym dla ich zdrowia a zawierającym dużo tłuszczu‚ cukrów i konserwantów.

Mama ośmioletniego Grzesia przyznaje‚ że kontrolowanie zdrowej diety dziecka podczas akcji promocyjnych jest szczególnie trudne. – Jeżeli sama nie kupię chipsów‚ to syn wykorzysta na ten cel pieniądze przeznaczone na drugie śniadanie – wyjaśnia. Kamil potwierdza‚ że w szczytowym momencie mody smak‚ cena i wartość odżywcza produktów w ogóle przestają się liczyć. – Przede wszystkim chodzi o niespodziankę‚ którą można znaleźć w środku opakowania – tłumaczy.

Sami producenci zdają się nie zauważać problemu. – Moda na zbieranie upominków reklamowych wspomaga wśród dzieci nawiązywanie kontaktów z rówieśnikami‚ co sprzyja interakcjom w grupie rówieśniczej – przekonuje Małgorzata Skonieczna‚ przedstawicielka Frito Lay‚ producenta chipsów Cheetos i Lays w Polsce. Pytana o ewentualne przypadki odsunięcia dziecka od grupy z powodu nieposiadania przez nie gadżetów odpowiada: – To do obowiązków wychowawców należy takie kształtowanie postaw i wyborów dzieci‚ by relacje między rówieśnikami rozwijały się prawidłowo. Przejmowanie tych zadań przez firmę byłoby przejawem arogancji wobec opiekunów – wyjaśnia. Jej zdaniem chipsy produkowane przez Frito Lay nie są niezdrowe. – Spełniają wszystkie rygorystyczne normy‚ ale oczywiście spożywanie każdego produktu w nadmiernych ilościach nie jest wskazane – mówi. Podkreśla‚ że obowiązkiem opiekunów jest do takich sytuacji nie dopuścić.

Zdaniem dr Wojciechowskiej uprzywilejowaną pozycję w walce z negatywnymi skutkami gadżetomanii mają pedagodzy szkolni. – Małe dzieci uznają nauczycieli za niepodważalne autorytety‚ dzięki czemu stosunkowo łatwo jest im kształtować pozytywne zachowania uczniów – tłumaczy. Wielu z nich jednak nie widzi tu żadnego problemu. – Dopóki nie gra się gadżetami na lekcjach‚ to w ogóle im to nie przeszkadza. Podobnie jest z rodzicami‚ którzy nie akceptują tylko gry na pieniądze – mówi Kamil.

W myśl zasady "chcieć to móc" postanowili postąpić rodzice i wychowawcy Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 47 w Warszawie‚ usuwając ze sklepiku szkolnego "śmieciową" żywność. – Wprowadziliśmy również kampanię informacyjną dotyczącą zdrowego odżywiania – podkreśla Kazimierz Stankiewicz‚ dyrektor placówki. Dodaje‚ że od czasu zmian zaobserwował mniejsze zainteresowanie upominkami reklamowymi wśród dzieci. Jednak‚ zdaniem dr Wojciechowskiej‚ takie działania są pomocne‚ ale nie docierają do źródła problemu. Uważa‚ że w Polsce powinien powstać specjalny program wychowawczy‚ który uczyłby dzieci technik obrony przed reklamą. W szczególności – umiejętności wyzwolenia się spod jej negatywnego wpływu.

Ośmioletni Dominik ma kolekcję ponad stu gadżetów. – Wśród nich są kartolepki z "Harry'ego Pottera" (z rogalików), kapsle z "Epoki lodowcowej" (z chipsów), figurki Shreka (z chipsów), Kinder niespodzianki – wylicza mama Dominika. – Ostatnio zbiera danglery (plastikowe breloczki) i naklejki Funky Punky (z chipsów).

Przyznaje‚ że godzi się na tę pasję kolekcjonowania z obawy‚ żeby syn nie został odsunięty od grupy rówieśniczej.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"