Jak Henry Ford‚ twórca samochodowej potęgi‚ który o słynnym modelu T ukuł jeszcze słynniejszy bon mot: może być w każdym kolorze‚ byle czarnym.
Monotonia? Bynajmniej! W tym sezonie inspiracje mody sięgają do dzieł sztuki‚ słynnych scen filmowych‚ gwiazd estrady.
Projektanci przetworzyli pomysły z przeszłości odległej i bliskiej (barok‚ epoka wiktoriańska‚ międzywojnie i lata 50.); znaleźli czarną tradycję w Hiszpanii‚ Grecji, na południu Włoch. W poszukiwaniu mroku zeszli nawet pod ziemię…
„Ciemność widzę‚ widzę ciemność”, powtórzę za bohaterem „Seksmisji”. Czarno‚ szaro‚ buro. Czyżby ukłon w stronę nastrojów przed Świętem Zmarłych? Skądże! Mroczna gama i zaświaty interesują projektantów w wersji demonicznej. Jak z wideoklipu „Thrillera” Michaela Jacksona. Zombies‚ które wtedy wylazły z grobów‚ teraz paradują na wybiegach. Dziewczyny wystylizowane na zwłoki wywłoki upodobali sobie Alexander McQueen i John Galliano. Lansują wampircze kreacje w sam raz na galę u szatana. Upiory nie boją się już światła dnia. Występują całodobowo‚ w stylu goth. W Berlinie – skąd piszę – to wciąż szpan. Które to już pokolenie się nim bawi?
Oryginalniejsza jest wiktoriańska elegantka w wyuzdanej wersji. Burza włosów jak z obrazów prerafaelitów‚ blade lica pod tiulową woalką (D&G)‚ suknia z gipiury na gołe ciało (Prada) albo bluzka z taftowymi falbanami (Chanel) plus koronkowa minispódniczka (Givenchy).