[b]Czy to Leon Tarasewicz zainteresował panią kurami rasowymi?[/b]
[b]Karolina Wajda:[/b] W ich hodowlę wciągnął mnie rzeczywiście Leon. Ale już wcześniej mój sąsiad i przyjaciel Zbyszek Zadroga ofiarował mi parkę miniaturowych kochinów. Te małe kurki okrągłymi kształtami przypominają serduszka. Mogą być doskonałym prezentem walentynkowym. Nazwałam je Kleopatra i Marek Antoniusz. Ich romans na moim podwórku trwał dość długo. Miałam też wcześniej sporo kur wielorasowych. Teraz mam rasowe i mieszanki, w sumie około 80.
[b]Jakie gatunki pokaże pani na wystawie?[/b]
Wywodzące się z polskiej tradycji – zielononóżki kuropatwiane, których koguty mają piękne złoto-brązowe głowy i mieniące się ogony. I egzotyczne – japońskie onagadori (Cesarza i Yoko Ono, jak je nazywam) słynące z kilkumetrowych ogonów. Japończycy ozdabiali ich piórami zbroje samurajów. Moje nie mają aż tak okazałych ogonów. Nie ograniczam im wolności, trzymając je na wysokiej grzędzie. Pozwalam im chodzić po ziemi, choć wycierają sobie pióra.
[b]Inne ptaki też panią interesują? [/b]