Brytyjskie Stowarzyszenie Zwalczania Szkodników zwraca uwagę na rosnącą plagę szczurów, które stwarzają zagrożenie dla zdrowia publicznego ([link=http://www.rp.pl/artykul/2,306363_Wielkiej_Brytanii_grozi_plaga_super_szczurow.html]"Wielkiej Brytanii grozi plaga super-szczurów"[/link]). Zupełnie inaczej widzą tę sprawę mieszkańcy Wietnamu i Kombodży.

Kambodżanie masowo wyłapują szczury z pól ryżowych i przewożą je do Wietnamu. Łączą w ten sposób dwie rzeczy: szczury są szkodnikami pól ryżowych i trzeba je wyłapywać, przy okazji znacząco wspierają domowe budżety.

Szczury szybko się rozmnażają i a trzeba je łapać w pułapki w delcie rzeki Mekong. Później, wózkami, motocyklami i czym kto ma, trzeba je przetransportować do Wietnamu. – Tylko moja rodzina eksportuje 700-800 kg szczurów – powiedział Reuterowi Te Lah, jeden z handlarzy. Uważa, że to dobry interes, bo za kilogram żywych szczurów zarobić można około dolara. Trzy razy mniej kosztuje kilogram szczurów martwych, używanych w Wietnamie do karmienia krokodyli.

Dla mieszkańców Kambodży mięso szczurów rarytasem nie jest. Ludzie jedzą je rzadko, a jeśli już, są to przede wszystkim ludzie starsi. Uważane jest za mięso dla bardzo biednych ludzi.

W Wietnamie jest zupełnie inaczej. Szczurzyna uważana jest za delikates, wiele osób za nią przepada, Przyrządza się z niej dziesiątki potraw – zapieka się je m.in. z trawą cytrynową, smaży, na jej bazie gotuje się różne zupy. Smacznego.